• Korzystanie z samochodów z LPG niesie ze sobą nie tylko korzyści
  • Na niektórych parkingach podziemnych zgodnie z przepisami nie można parkować takich aut
  • Wyjaśniamy, skąd się wziął ten zakaz, czemu służy oraz co grozi za jego złamanie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Jednym z najczęstszych powodów, dla których kierowcy wybierają samochody z LPG, są niższe koszty paliwa. LPG (mieszanina propanu i butanu o różnych proporcjach) jest paliwem znacznie tańszym niż benzyna czy olej napędowy. Cena gazu jest o ok. połowę niższa niż innych paliw, co niesie ze sobą spore oszczędności, nawet jeśli auta spalają więcej gazu niż benzyny. Stosowanie tego paliwa miesięcznie pozwala zaoszczędzić nawet kilkaset złotych.

Zakaz wjazdu dla samochodów z LPG

Oprócz ekonomicznych zalet korzystanie z samochodu zasilanego LPG niesie ze sobą także utrudnienia. Chodzi o korzystanie z garaży podziemnych. Na niektórych z nich znaleźć można tabliczki lub znaki informujące o zakazie wjazdu dla samochodów z instalacją gazową. Bardzo często do oznaczania takich parkingów stosuje się tabliczkę przypominającą znak B-1 (zakaz ruchu w obu kierunkach). Nie jest to jednak określony w rozporządzeniu wzór oznakowania — znak "zakaz ruchu dla samochodów z LPG" nie wynika wcale z przepisów Prawa o ruchu drogowym, co sugerować może forma tej tabliczki.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Takie (albo podobne) oznakowanie to jednak wymóg prawny. Wynika ono z przepisów zawartych w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów.

W części "Czynności zabronione i obowiązki w zakresie ochrony przeciwpożarowej" znaleźć można zapis: "Właściciele, zarządcy lub użytkownicy budynków oraz placów składowych i wiat, z wyjątkiem budynków mieszkalnych jednorodzinnych: umieszczają, przy wjazdach do garaży zamkniętych z podłogą znajdującą się poniżej poziomu terenu, czytelną informację o dopuszczeniu lub niedopuszczeniu parkowania w tych garażach samochodów zasilanych gazem płynnym propan-butan, o których mowa w przepisach techniczno-budowlanych".

Zapis ten związany jest z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Mówi on, że (par. 108 ust. 1 pkt 4) "w garażu zamkniętym należy stosować wentylację: mechaniczną, sterowaną czujkami niedopuszczalnego poziomu stężenia gazu propan-butan – w garażach, w których dopuszcza się parkowanie samochodów zasilanych gazem propan-butan i w których poziom podłogi znajduje się poniżej poziomu terenu".

Przepisy te wynikają z właściwości fizycznych LPG. Jest on cięższy od powietrza, a więc może gromadzić się w zagłębieniach np. podłogi, a przy osiągnięciu odpowiedniego stężenia teoretycznie może, w połączeniu z iskrą elektryczną czy z ogniem, doprowadzić do wybuchu.

W praktyce znak umieszczony przy wjeździe oznacza, że zgodnie z prawem do garażu podziemnego, który nie jest wyposażony w odpowiednią wentylację i czujki (bo np. został zbudowany przed wprowadzeniem w życie ww. przepisów), nie można wjechać samochodem zasilanym LPG. Do odpowiedniego oznaczenia zobowiązany jest właściciel lub zarządca budynku, w którym funkcjonuje taki garaż — musi on poinformować, czy można w nim parkować samochody zasilane LPG.

Zakaz wjazdu dla samochodów z LPG — co może grozić za jego złamanie?

Za złamanie tego zakazu w praktyce jednak nic nie grozi. Administratorzy budynków nie są uprawnieni do sprawdzania dokumentów samochodów, które parkują w garażach oznaczonych znakiem "zakazu LPG", kar nie przewiduje też Kodeks wykroczeń. Za jego złamanie nie grozi mandat, bo też znak ten nie jest opisany w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych, a zatem (teoretycznie) kierowca nie wie, co ten znak oznacza i jak należy zachować się za czy przed znakiem.

Pewnymi instrumentami może jednak posłużyć się administracja budynku, jeśli okaże się, że przepisy przez nią ustalone są notorycznie łamane. Może to być np. kara finansowa (korzystając z parkingu, automatycznie zgadzamy się z regulaminami administracyjnymi i najczęściej także z przepisami przeciwpożarowymi) czy też skierowanie tego typu sprawy do sądu. Są to jednak przypadki indywidualne, zagrożenie jest bardziej teoretyczne niż praktyczne i trudno jednoznacznie wskazać, jakie dokładnie mogą być konsekwencje złamania takiego zakazu.

Z odpowiedzialnością z dużym prawdopodobieństwem trzeba się będzie liczyć, jeśli coś się wydarzy — np. samochód na gaz zapali się albo rozszczelni, co wymusi przeprowadzenie akcji ratunkowej.

Jeśli słyszeliście o takim przypadku, dajcie znać.