W całej Polsce zlokalizowanych zostało ok. 1000 punktów pomiaru prędkości. Policjantów wesprą foto i wideorejestratory. Akcja potrwa do końca długiego weekendu.

Kierowcy powinni pamiętać też, że od 17 kwietnia mają obowiązek jazdy z włączonymi światłami mijania przez całą dobę. Nad przestrzeganiem tego przepisu również będą czuwać policjanci.

W sumie na drogach a także w miejscach, gdzie będą odbywać się uroczystości związane z 1 i 3 maja, codziennie będzie ponad 10 tys. policjantów. Wspierać ich będą funkcjonariusze po cywilnemu i żandarmeria wojskowa. W akcjach - w razie konieczności - będą też brać udział policyjne śmigłowce.

Wzmożone patrole będzie można zauważyć w miejscach wypoczynku - skwerach, parkach itp. - i w okolicach dworców. Akcja potrwa do niedzieli 6 maja, czyli do końca długiego weekendu.

"Na razie na drogach jest spokojnie. Nie ma większych utrudnień w ruchu ani korków" - powiedział PAP Marcin Szyndler z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.

Policjanci podkreślają jednak, że wiele osób wyjechało już na majowy weekend i apelują o ostrożną i rozważną jazdę.

Jak dodał Szyndler, przez cały długi weekend na drogach będzie więcej policjantów. "Będą zwracać szczególną uwagę na prędkość, z jaką jadą kierowcy. Na pobłażliwość nie mogą też liczyć nietrzeźwi kierujący" - podkreślił. Obecnie więcej patroli jest m.in. na trasach wyjazdowych z miast, by w razie konieczności rozładowywać korki.

Przypominamy, że od marca działają sądy 24-godzinne, które w trybie przyspieszonym mogą skazywać m.in. osoby, które prowadziły samochód pod wpływem alkoholu. Zgodnie z prawem kierowcy, którzy mają powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi, popełniają przestępstwo, za które grozi do dwóch lat więzienia.

Policjanci sprawdzają także stan techniczny aut, kontrolują, czy dzieci przewożone są w fotelikach oraz czy podróżujący mają zapięte pasy bezpieczeństwa.

"Jeśli to możliwe, wyjedźmy wcześniej, by bezpiecznie dotrzeć do celu. Meteorolodzy zapowiadają zmienną pogodę, dostosujmy więc prędkość do warunków atmosferycznych" - zaapelował Szyndler.