Produkowane od ośmiu lat Volkswagen Scirocco doczekało się w tym roku odnowienia. Poliftingowy model poznamy po innych zderzakach z wbudowanymi przeciwmgłowymi lampami czy po reflektorach, z którymi zintegrowano LED-owe światła do jazdy dziennej.
W testowanej wersji wygląd Volkswagena Scirocco jest jeszcze bardziej podrasowany, bo za 8710 zł auto wyposażono w pakiet R-Line. To oznacza uzbrojenie karoserii w zderzaki oraz progi w stylistyce R-Line, nad klapą bagażnika znalazł się spoiler, a całości dopełniają 18-calowe alufelgi (seryjnie są 17-calowe).
Wnętrze odnowionego Volkswagena Scirocco wita nas nowymi materiałami wykończeniowymi w innej kolorystyce, a na desce rozdzielczej przybyły trzy wskaźniki – ciśnienie doładowania, stoper i temperatura oleju.
Jednak w trakcie jazdy odświeżonym Scirocco bardziej doceniliśmy seryjne sportowe fotele oraz wygodną pozycję za kierownicą. Cieszy również łatwa obsługa urządzeń pokładowych, natomiast podczas manewrowania na parkingach trzeba się pogodzić ze słabą widocznością do tyłu.
Powróćmy jednak do nowości. W testowanym Volkswagenie Scirocco pod maską pracował doładowany benzyniak o mocy 220 KM i momencie obrotowym równym 350 Nm. To oznacza, że w porównaniu z poprzednikiem moc wzrosła o 10 KM, a moment o 70 Nm. Przełożyło się to na poprawę osiągów; wprawdzie nie są to odczuwalne wartości, ale zawsze coś.
Teraz setkę uzyskuje się o 0,4 s szybciej, a prędkość maksymalna wzrosła o 6 km/h do 244 km/h.
Ważniejsze od liczb są jednak odczucia subiektywne, a ich postrzeganie zależy od ustawień samochodu. Pamiętajmy, że na pokładzie testowanego Volkswagena Scirocco wersji znalazł się system DCC (3630 zł). Dzięki niemu auto może jeździć w ustawieniach normalnym, komfortowym lub sportowym. W pierwszych dwóch trzeba mocno wcisnąć pedał gazu, żeby auto dynamicznie przyspieszało – gdy delikatnie obchodzimy się z gazem, aż trudno uwierzyć, że pod maską mamy 220 KM.
Z kolei w trybie sportowym reakcja silnika wyostrza się i każde, nawet niepełne dodanie gazu, kończy się gwałtownym wyrwaniem do przodu. W każdym zakresie prędkości obrotowych silnik dostarcza na tyle dużo momentu obrotowego, że nawet przez chwilę nie wyczuwa się zwłoki w trakcie przyspieszania.
Z pewnością dobre osiągi to nie tylko zasługa mocnej jednostki napędowej, lecz także dwusprzęgłowej skrzyni, która szybko i bez szarpnięć zmienia biegi.
Do charakteru pojazdu pasuje zestrojenie zawieszenia, które dzięki systemowi DCC także może pracować sportowo lub komfortowo. Podczas jazdy przekonaliśmy się, że po przełączeniu różnica jest zauważalna. Gdy podróżujemy w trybie komfortowym, większość nierówności jest tłumionych w zadowalającym stopniu.
Z kolei po przejściu na sport zawieszenie zdecydowanie się utwardza i nawet na najmniejszym wyboju Volkswagen Scirocco zaczyna nieprzyjemnie podskakiwać. Za to pokonywanie zakrętów nawet z dużą szybkością staje się przyjemnością. Tym bardziej że w opanowaniu samochodu pomaga dodatkowo bezpośredni układ kierowniczy.
Volkswagen Scirocco - podsumowanie
Po liftingu Volkswagen Scirocco jest mocniejszy szybszy i efektowniej wygląda. Jednak moim zdaniem nie zasługuje w pełni na miano sportowego auta. W 220-konnej wersji to bardziej GTI, które sprawdza się na co dzień. Na szczęście w ofercie jest jeszcze prawdziwy sportowiec – Scirocco R z 280-konnym silnikiem.
Produkowane od ośmiu lat Scirocco doczekało się w tym roku odnowienia. Poliftingowy model poznamy po innych zderzakach z wbudowanymi przeciwmgłowymi lampami czy po reflektorach, z którymi zintegrowano LED-owe światła do jazdy dziennej. W testowanej wersji wygląd auta jest jeszcze bardziej podrasowany, bo za 8710 zł auto wyposażono w pakiet R-Line. To oznacza uzbrojenie karoserii w zderzaki oraz progi w stylistyce R-Line, nad klapą bagażnika znalazł się spoiler, a całości dopełniają 18-calowe alufelgi (seryjnie są 17-calowe).
Wnętrze odnowionego coupé z Wolf-sburga wita nas nowymi materiałami wykończeniowymi w innej kolorystyce.
Na desce rozdzielczej przybyły trzy wskaźniki – ciśnienie doładowania, stoper i temperatura oleju.
Jednak w trakcie jazdy bardziej doceniliśmy seryjne sportowe fotele oraz wygodną pozycję za kierownicą. Cieszy również łatwa obsługa urządzeń pokładowych, natomiast podczas manewrowania na parkingach trzeba się pogodzić ze słabą widocznością do tyłu.
Z tyłu podróżuje się na indywidualnych siedzeniach, ale – jak to w coupé – miejsca jest niewiele
Powróćmy jednak do nowości. W testowanym egzemplarzu pod maską pracował doładowany benzyniak o mocy 220 KM
i momencie obrotowym równym 350 Nm. To oznacza, że w porównaniu z poprzednikiem moc wzrosła o 10 KM, a moment o 70 Nm. Przełożyło się to na poprawę osiągów; wprawdzie nie są to odczuwalne wartości, ale zawsze coś. Teraz setkę uzyskuje się o 0,4 s szybciej, a prędkość maksymalna wzrosła o 6 km/h do 244 km/h.
Ważniejsze od liczb są jednak odczucia subiektywne, a ich postrzeganie zależy od ustawień samochodu. Pamiętajmy, że na pokładzie testowanej wersji znalazł się system DCC (3630 zł). Dzięki niemu auto może jeździć w ustawieniach normalnym, komfortowym lub sportowym. W pierwszych dwóch trzeba mocno wcisnąć pedał gazu, żeby auto dynamicznie przyspieszało – gdy delikatnie obchodzimy się z gazem, aż trudno uwierzyć, że pod maską mamy 220 KM.
Z kolei w trybie sportowym reakcja silnika wyostrza się i każde, nawet niepełne dodanie gazu, kończy się gwałtownym wyrwaniem do przodu. W każdym zakresie prędkości obrotowych silnik dostarcza na tyle dużo momentu obrotowego, że nawet przez chwilę nie wyczuwa się zwłoki w trakcie przyspieszania.
Z pewnością dobre osiągi to nie tylko zasługa mocnej jednostki napędowej, lecz także dwusprzęgłowej skrzyni, która szybko i bez szarpnięć zmienia biegi.
Do charakteru pojazdu pasuje zestrojenie zawieszenia, które dzięki systemowi DCC także może pracować sportowo lub komfortowo. Podczas jazdy przekonaliśmy się, że po przełączeniu różnica jest zauważalna.
Gdy podróżujemy w trybie komfortowym, większość nierówności jest tłumionych w zadowalającym stopniu. Z kolei po przejściu na sport zawieszenie zdecydowanie się utwardza i nawet na najmniejszym wyboju samochód zaczyna nieprzyjemnie podskakiwać.