Podczas piątkowych treningów kierowcy wysiadali z pucharowych cee'dów jak z sauny. Nie była to kwestia samych emocji - takich upałów nikt się nie spodziewał.

Jazdy treningowe na slickach szybko pokazały, że w kwalifikacyjnych walkach o najlepsze pole startowe, a potem - o miejsce na podium, liczyć się będzie nie tylko prędkość, ale i taktyka. Zawodnicy błyskawicznie zauważyli, że na bezbieżnikowych oponach auta prowadzą się bardzo dobrze, a osiągane czasy są lepsze niż w ubiegłym roku, jednak... gumy w szybkim tempie "przenosiły się" z obręczy na tor. Jak jechać, by opon "starczyło" na pełne 12 okrążeń każdego wyścigu? Takie pytanie stawiali sobie wszyscy zawodnicy, którzy stanęli na starcie I rundy Kia Lotos Cup 2010.

Po piątkowych i sobotnich kwalifikacjach ustalona została kolejność startowa pierwszego, inauguracyjnego wyścigu:

Kamil Raczkowski - 2:18,077

Jakub Chmiel - 2:18,601

Maciej Ostoja-Chyżyński - 2:18,688

Piotr Materzyński - 2:18,799

Michał Kijanka - 2:19,420

Mariusz Fronc - 2:19,592

Piotr Wójcik - 2:19,830

Aleksandra Furgał - 2:19,911

Marcin Bartoszuk - 2:20,097

Maciej Struk - 2:20,110

Michał Sułkiewicz - 2:21,139

Piotr Kempa - 2:21,289

Marcel Kasprzak - 2:21,431

Monika Luberadzka - 2:21,527

Maciej Ziemek - 2:21,719

Tomasz Szmandra - 2:23,272

Zatem między najlepszym w kwalifikacjach Kamilem Raczkowskim, ubiegłorocznym Mistrzem Polski w klasie cee'd, a zamykającą stawkę walki o punkty Moniką Luberadzką była różnica zaledwie 3,5 sekundy, co przy okrążeniu długości 4381,08 m nie jest dystansem nie do odrobienia. Zapowiadał się więc wyrównany wyścig.

1 maja wystartował pierwszy wyścig tegorocznego Kia Lotos Cup. Jak zwykle wydawać się mogło, że kolejność wynikająca z czasów uzyskanych podczas kwalifikacji będzie utrzymywać się podczas rywalizacji o punkty. I jak zwykle okazało się, że bezpośrednie zmagania z przeciwnikami to coś innego niż walka z czasem. Wyścig miał naprawdę emocjonujący przebieg. Nie brakowało wyprzedzania, tasowania się aut i drobnych błędów zakończonych efektownymi piruetami. Na szczęście obyło się bez poważnych kolizji, choć samochody niemal ocierały się o siebie w bezpośrednich zmaganiach.

Czołówka z kwalifikacji zdominowała pierwszy wyścig, choć warto odnotować, że najlepszy czas okrążenia w pierwszym wyścigu uzyskał debiutujący w cee'dzie zwycięzca ostatniego pucharu Picanto, Michał Kijanka. Uzyskał rezultat 2:19,558 i czwarte miejsce pierwszego wyścigu. Bardzo dobrze spisały się też panie. Aleksandra Furgał (debiut w cee'dzie) i Monika Luberadzka zajęły odpowiednio 7. i 11. miejsca.

Drugi wyścig to pierwsze zastosowanie przepisu o odwrotnej kolejności na starcie. A zatem kolejność pierwszej szóstki wyglądała następująco:

Mariusz Fronc

Piotr Materzyński

Michał Kijanka

Maciej Ostoja-Chyżyński

Jakub Chmiel

Kamil Raczkowski

Rotacja sprawiła, że było więcej emocji i więcej walki. Czołówka musiała się napracować, by stanąć na podium. Choć wyścig toczył się chwilami "lusterko w lusterko", najlepsi udowodnili swoją wyższość. Ponownie najszybszy był Kamil Raczkowski, za nim finiszował ostro szarżujący na trasie Maciej Ostoja-Chyżyński, natomiast na najniższy stopień podium wjechał Jakub Chmiel, który w drugim wyścigu uzyskał najlepszy czas okrążenia: 2:19,302.

Znowu świetnie spisały się obie zawodniczki: Aleksandra Furgał była 5., a Monika Luberadzka zajęła miejsce 9. Absolutny debiutant w pucharze Kia - Piotr Kempa był 9. i 8.

- Dwa zwycięstwa na początek muszą cieszyć. O ile pierwszy wyścig nie miał specjalnej historii. O tyle drugi - zmusił do większego wysiłku, a to właśnie zasługa zmiany regulaminowej odwracającej kolejność startu pierwszej szóstki. No, i ważna jest kwestia rozważnej, technicznej jazdy oraz precyzyjnych ustawień samochodu - to za sprawą jazdy na slikach. Trzeba jechać precyzyjnie, zgodnie z własną taktyką, umiejętnie "oszczędzać" opony, by przyczepność nie spadała z upływem czasu. Bezpośrednia walka strasznie "zjada" opony. Ta zmiana regulaminu pokazuje, że wyścigi to nie tylko wciskanie do dechy pedału gazu, ale umiejętności i rozwaga - powiedział na mecie Kamil Raczkowski.

- Lubię Hungaroring, choć są tu miejsca, z którymi ciągle mam osobiste porachunki. Cieszę się, że mimo to udało mi się zająć drugie miejsce. Zmiany regulaminowe też bardzo mi odpowiadają: jest więcej bezpośredniej walki, więcej emocji - podsumował zawody Maciej Ostoja-Chyżyński.

Przesiadkę co cee'da chwalił sobie Jakub Chmiel: Zmiana auta to same plusy: można jeździć szybciej, mam lepsze hamowanie, a slicki to bardzo przyczepne opony. Odwrócenie kolejności zawodników po pierwszym wyścigu też mi się podoba - jest szansa na poprawienie lokaty, jeśli podczas pierwszego przejazdu coś nie wyjdzie.

Żegnamy rozgrzany Hungaroring. I runda Kia Lotos Cup 2010 - za nami. Następna jeszcze w tym miesiącu w Poznaniu. Jesteśmy pewni, że zgromadzi pełną stawkę zawodników, że walka rozgorzeje na dobre, a pogoda będzie nie gorsza niż podczas węgierskiej inauguracji naszego sezonu.