Wjazd na autostradę jest tak skonstruowany, że trzeba zwolnić do ok. 40km/godz. O takiej potrzebie nie ma żadnej informacji. Kierowcy orientują się, że tak jest w ostatnim momencie i rozpoczynają gwałtowne hamowanie. Ostatecznie, jeśli się nie wyhamuje, można pojechać prosto i nie wjechać na autostradę, ale tylko pod warunkiem, że jest się pierwszym. Drugi w kolejności samochód jadący może "uciec" na prawy pas, ale tylko pod warunkiem, że ten jest pusty. Niestety często zdarza się, że jadący prawym pasem zechce skręcić w prawo, w ul. Upadową - nie ma zakazu skrętu, nie ma nakazu jazdy prosto za wyjątkiem strzałki namalowanej na drodze (którą widać lub nie) i informacji, że ten pas "prowadzi" prosto. Skręcający w prawo skutecznie i znienacka blokuje jadące samochody, z których część chce "uciekać" na lewy pas (wjazd na A4), ale ten zatkany jest hamującymi samochodami zamierzającymi zjechać na autostradę. Zamierzający jechać prosto nie spodziewa się jakichkolwiek utrudnień, strzałki "prosto" uspokajają, przez ukształtowanie terenu nie widać skrzyżowania z ul. Upadową. Jeżdżę tam często i widziałem już wiele razy opisaną sytuację. Moim zdaniem brakuje informacji o skrzyżowaniu, znaki informacyjne o kierunku jazdy są błędne lub brak znaku zakazu skrętu w prawo. Brak informacji o bardzo trudnym wjeździe na autostradę (np. ograniczenie prędkości dla tego pasa). Największym błędem jest jednak usytuowanie wjazdu na autostradę na przeciwko skrzyżowania z ul. Upadową. Po sposobie wytarcia linii na asfalcie widać, że samochody wyjeżdżające z ul. Upadowej, mimo nakazu jazdy w prawo, wjeżdżają wprost na autostradę. Drogowcy mają ok. 1 km drogi, na którym można zrobić wjazd na A4, dlaczego wybrali to miejsce? Czyżby prywatny wjazd na A4? UWAGA! Bardzo niebezpiecznie!