Skoda uczy się bardzo szybko. Czasami nawet tak szybko, że zadziwiony jest sam koncern VW. Tak stało się właśnie w przypadku Skody Octavii II. Podczas gdy Volkswagen Golf V w wersji kombi pojawił się na rynku dopiero w 2007 r., Czesi swoją Octavię II Combi – bazującą na tych samych rozwiązaniach technicznych – wypuścili już pod koniec 2004 r. Dwa i pół roku przewagi Skody budzi szacunek.
Dla nas był to dobry bodziec do zamówienia Skody Octavii Combi i sprawdzenia, co tak naprawdę sobą reprezentuje. Dużo miejsca za małą kasę! Od końca 2005 r. srebrnoszara Octavia Combi z nowoczesnym wówczas silnikiem 1.6 FSI w wersji Ambiente towarzyszyła nam w podróżach wzdłuż i wszerz Europy.
Jedna z pierwszych opinii w dzienniku pokładowym brzmiała: To pojemne, dojrzałe kombi za rozsądne pieniądze. Rzeczywiście, cena jest mocnym atutem czeskiego auta z pogranicza klas kompaktowej i średniej.
Za nasz testowy egzemplarz w wersji Ambiente zapłaciliśmy jesienią 2005 r. 71 700 zł. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że tak korzystna cena nie oznacza rezygnacji z udogodnień. Przestronne nadwozie, pakowny bagażnik (poj. 580/1620 l, regularny kształt, łatwy dostęp), przyjemne prowadzenie, supersiedzenia − z takimi zaletami Skoda Octavia szybko znalazła grono przyjaciół w redakcji.
Przyczyniły się do tego również drobiazgi, jak np. uchwyty w przednich drzwiach, których rozmiary pozwalają na włożenie 1,5-litrowych butelek, czy bardzo wydajne ogrzewanie. Niejednokrotnie nasza testowa Skoda została wykorzystana w celu odbycia dalszych podróży w kilka osób i udowodniła, że jako rodzinne auto sprawdza się doskonale.
Do spalania w 1,6-litrowym silniku FSI zalecana jest benzyna 98-oktanowa, ale nawet takie paliwo nie sprawiło, że Skoda Octavia stała się lepszym autem. Średnie zużycie – ok. 8 l/100 km, czyli niedużo jak na ten silnik, ale też nierewelacyjnie. Natomiast osiągi auta były zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Przynajmniej testowe pomiary potwierdziły to, co obiecuje producent – zmierzone przyspieszenie od 0 do 100 km/h było tylko o 0,1 s gorsze od fabrycznego.
Rzeczywiście, jednostce 1.6 FSI o mocy 115 KM brakuje animuszu. Zwłaszcza po pełnym załadunku. Na ostatnim, piątym biegu rozpędzenie się od 80 do 120 km/h trwa aż 17,8 s. Żeby w miarę sprawnie wyprzedzać, trzeba często sięgać do dźwigni zmiany biegów i utrzymywać silnik na wysokich obrotach.
Niestety, po pierwsze, wyraźnie wzrasta spalanie, a po drugie, jednostka zaczyna hałasować. Poza tym podczas jazdy za miastem brakuje „szóstki”. Pocieszać się można tym, że przynajmniej skrzynia biegów pracuje precyzyjnie, bez haczenia. Do kryształowo czystego bilansu testu długodystansowego zabrakło niewiele – np. przy przebiegu 15 733 km zastrajkowało pokładowe centrum rozrywki (radio z systemem nawigacyjnym). Producent (Blaupunkt) uważa, że winę ponosi wentylator urządzenia, który zasysa drobiny kurzu przez otwór na płyty CD i osadza je na czytniku.
Blaupunkt zapewnia, że czyszczący nośnik CD rozwiązuje ten problem. Skoda przezornie wymieniła całość, oczywiście na gwarancji, i tym samym nasze tarapaty z tym pomocnym (czasami) urządzeniem zostały zażegnane.
Trochę zaburzony kontakt Innego rodzaju kłopoty wystąpiły z tempomatem. Tym razem zawiodły niedbale wykonane miejsca lutowania. Na koniec naszego maratonu tempomat popsuł się całkowicie. Jest to problem znany Skodzie, jednak w maju 2007 r. został całkowicie wyeliminowany – połączenia (styki) przelutowano. Również w tym przypadku niezbędną naprawę wykonano w ramach gwarancji.
Poza tym od czasu do czasu przeszkadzały nam trzaski dochodzące z okolic fotela kierowcy. Okazało się, że odpowiada za nie mechanizm składania oparcia siedzenia. Rozwiązanie było dość banalne: wystarczyło nanieść odpowiedni smar na obrotowe elementy mechanizmu i niedogodności ustąpiły. Jak zapewnia producent, hałasy tego typu mogą wystąpić w Octaviach wyprodukowanych przed lutym 2006, kiedy to podwykonawcy odpowiedzialni za produkcję foteli zaczęli stosować większą ilość smaru.
Poza obowiązkowymi przeglądami, wymianą opon i zakupem 8747 litrów paliwa nasz portfel musieliśmy otworzyć tylko raz. Krótko przed końcem testu trzeba było wymienić przednie klocki hamulcowe. Przy okazji zainwestowaliśmy też w tarcze hamulcowe. Dzięki temu test Skody Octavii II Combi zakończyliśmy bez ponadplanowych wydatków – wymiana klocków hamulcowych nie była zaskoczeniem.
Tak dobrym finiszem zdziwieni byliśmy nie tylko my, lecz także władze koncernu z Wolfsburga. Test zakończony, ale... Nie jesteśmy jednak pewni, czy dalsza eksploatacja naszego egzemplarza przebiegałaby w równie beztroskiej atmosferze. Każe nam tak przypuszczać dość silne utlenienie wielu połączeń elektrycznych, które odkryliśmy po demontażu auta.
Niektóre metalowe elementy osprzętu silnika, np. rozrusznik, również dość mocno się utleniły. W przyszłości groźne mogą okazać się zwłaszcza połączenia z masą – jakiekolwiek zakłócenie przewodzenia prądu może doprowadzić do wariowania wyposażenia elektrycznego. Niepokojące jest też to, że na zaworach i w komorze spalania odkłada się więcej nagaru niż w klasycznych benzyniakach bez wtrysku bezpośredniego.
Na razie nie miało to wpływu na pracę silnika, ale – jak pokazuje praktyka – w egzemplarzach, które przekroczą 150 tys. km, może to wpłynąć na pogorszenie jego kultury pracy, spadek mocy, a w skrajnych przypadkach – spowodować nawet uszkodzenie zaworów lub tłoków. Według producenta takie niebezpieczeństwo jest większe w krajach, w których sprzedaje się paliwo gorszej jakości.
Skoda Octavia - podsumowanie
Nawet jeśli byliśmy nie do końca zadowoleni z wyboru silnika (który zresztą nigdy nie zawiódł), to i tak Skoda Octavia Combi znakomicie sprawdziła się w naszym teście. Oprócz kilku drobnostek auto nie miało usterek, przekonywało funkcjonalnością oraz zachowaniem w czasie jazdy. W końcowym rozrachunku Octavia zasłużenie otrzymała bardzo wysoką ocenę (6–).