Tego samochodu nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. I nie chodzi wcale o jego nazwę, która zdradza, że „wyprzedza swój czas”. Wprowadzony do sprzedaży ponad 16 lat temu model wyglądał jakby nadjechał z przyszłości, bo należał do nieistniejącego wówczas segmentu dużych crossoverów. Bazował na podzespołach Renault Espace i był skrzyżowaniem vana z coupe i SUV-em, czyli dużym crossoverem. Produkcja w zakładach Matra była sporym wyzwaniem, nie umiano sobie poradzić z montażem i spasowaniem charakterystycznie otwierających się drzwi, więc dostawy opóźniały się, a klienci nie byli gotowi na tak awangardową nowość. W sumie przez dwa lata wyprodukowano zaledwie 8557 egzemplarzy Renault Avantime, a problemy z jego sprzedażą były gwoździem do trumny dla zakładów Matra, bo auto nie znalazło następcy i fabrykę zamknięto. Co ciekawe, dzisiejsze Renault Espace wykorzystuje koncepcję Avantime dodając do niej praktyczniejsze, 5-drzwiowe nadwozie. Sam Avantime dopiero teraz zdobywa uznanie i zaczyna być poszukiwanym, wręcz kolekcjonerskim modelem.
Dawno temu, gdy Honda jeszcze miała kasę i odwagę, by produkować nieszablonowe samochody, dała światu Hybrid Recreational Vehicle, czyli model HR-V. To jeden z prekursorów dzisiejszych crossoverów. Był zwinny i odporny na dziury, występował z nadwoziami 3 i 5-drzwiowym i miał napęd na przód albo proste 4x4. W połowie ubiegłej dekady, tuż przed pojawieniem się Nissana Qashqai, Honda zaprzestała produkcji tego modelu, by obudzić się po latach i wprowadzić jego następcę w 2014 r., gdy inni już siedzieli przy stole i zajadali się tortem z napisem crossover.
Lekkie, dwumiejscowe nadwozie ze zdejmowanym dachem, niziutko położony środek ciężkości, silnik z turbodoładowaniem napędzający tylne koła, półautomatyczna skrzynia biegów ze sterowaniem łopatkami przy kierownicy, tona frajdy z jazdy… Czy może być coś, co stanie na drodze gotowej recepcie na sukces? Tak. Słaba jakość wykonania prowadząca do kosztownych napraw gwarancyjnych. O ile sama koncepcja małego zwinnego samochodu sportowego z ekonomicznym silnikiem zdała egzamin, to proces produkcji oblał na całej linii. I to dosłownie, bo małe Smarty znane były z tego, że przeciekały narażając firmę na drogie naprawy. W ciągu trzech lat sprzedano imponujące 43 tysiące Smartów Roadster Coupe i Roadster, a wiele z nich do dziś dostarcza właścicielom przyjemność z jazdy.
Supernowoczesny maluch premium, który miał więcej patentów i wynalazków niż wahadłowiec kosmiczny. Użyte do jego budowy aluminium było wielkim atutem i nowością w tej klasie pojazdów, ale okazało się też przekleństwem ze względu na wysokie koszty produkcji i jeszcze wyższe ceny napraw nadwozi. Gotowy do jazdy samochód o długości 3,8 m ważył tylko 900 kg, więc był znacznie lżejszy od konkurencji. Ciekawostką była nieuchylana pokrywa silnika – kierowca mógł uzyskać dostęp do wlewu oleju i płynu do spryskiwaczy przez specjalny port serwisowy ukryty za atrapą chłodnicy. W wersji 3L z oszczędnym silnikiem wysokoprężnym 1,2 TDI, który zużywał zaledwie 3 l paliwa na 100 km zastosowano też jeden z pierwszych systemów start/stop. Auto nie doczekało się następcy, bo było zbyt wyrafinowane i zbyt drogie zarówno dla firmy jak i potencjalnych klientów, ale doświadczenia zebrane przy zastosowaniu nowych technologii w małym nadwoziu procentują w Audi do dziś.
To dopiero ekstrawagancja – dwumiejscowy SUV z nadwoziem coupe i zdejmowanymi panelami dachu. Na coś takiego odważyli się Japończycy ponad 20 lat temu. Samochód bazował na modelu Vitara i dostępny był z napędem na tylną oś lub 4x4. Nie doczekał się następcy, bo niewiele osób zrozumiało intencje jego twórców. Po prawdzie, do dziś jeszcze ten samochód może być odbierany jako czysta ekstrawagancja, ale przy rosnącej popularności SUV-ów i crossoverów oraz różnych kształtach, w jakich powstają, może się okazać, że niebawem pojawi się zapotrzebowanie na dwumiejscowego SUV-a o nadwoziu coupe i zdejmowanych panelach dachu. Spójrzcie tylko na Range Rovera Evoque Cabrio…
Kolejny przykład wczesnego crossovera, czyli minivana z funkcjonalnością SUV-a. Pierwszy Scenic okazał się hitem wyznaczając standardy w klasie kompaktowych vanów, a wersja RX4 z podniesionym zawieszeniem i napędem 4x4 miała umożliwić dotarcie rodzinom w odległe zakamarki cywilizacji. Wyposażono ją w plastikowe osłony dolnej partii nadwozia i profesjonalnie wyglądającą obudowę koła zapasowego na pokrywie bagażnika. To niezbędny element, bo w wyniku przekonstruowania tylnego zawieszenia i dodania tylnego mechanizmu różnicowego trzeba było zająć wnękę na koło zapasowe w podłodze. W pewnym sensie następcą tego modelu był Scenic Conquest, ale na próżno w nim szukać napędu 4x4.
Można się śmiać, że to koreański kuzyn Pontiaca Azteka, ale nie można mu odmówić pierwszeństwa wśród SUV–ów ze ściętym dachem. Actyon ku przerażeniu przechodniów zadebiutował dwa lata przed BMW X6, które okazało się dużym sukcesem i doprowadziło do rozprzestrzenienia się mody na SUV-y coupe na mniejsze X4 oraz rywalizującego z BMW Mercedesa. Najwyraźniej pomysł to nie wszystko, liczy się też siła marki i upór w promowaniu swoich modeli, w czym SsangYong nie jest najmocniejszy…
To model, który był pierwszym luksusowym supersuvem na świecie. Był także pierwszym Lamborghini z napędem na wszystkie koła. Wyposażony w potężny silnik V12 stał się uosobieniem mocy i prędkości na bezdrożach. Był też koszmarnie drogi w utrzymaniu i dlatego nie zrobił furory, a jego produkcję zakończono po wypuszczeniu 328 egzemplarzy. Dziś świat jest gotów na jego następcę i już niebawem ujrzymy Urusa – SUV-a Lamborghini nowej generacji. Będzie na pewno nie mniej szybki i efektowny, ale czy tak samo charyzmatyczny?
W złotych latach Mitsubishi odmierzanych kolejnymi generacjami Lancera Evo, model GTO zwany u nas 3000GT był japońskim supersamochodem. W dodatku wyposażonym we wszystko to, co dziś producenci najszybszych aut sportowych na świecie pakują pod karoserie i pod maski. Do dyspozycji były turbodoładowane silniki nawet z dwiema sprężarkami o mocy sięgającej 300 KM, automatyczna skrzynia biegów, napęd na wszystkie koła, tylna skrętną oś i aktywna aerodynamika połączona z aktywnym zawieszeniem. Szkoda, że marka, która miała kiedyś takiego asa w rękawie dziś produkuje nudne SUV-y. O Evo nawet nie wspominamy…