Największy amerykański koncern samochodowy General Motors odwołał swoje uczestnictwo w Los Angeles Auto Show, które rozpoczyna się już 21 listopada. Rzecznik prasowy GM uzasadnił tę decyzję tym, że zainteresowanie mediów skupia się teraz na krokach amerykańskiego kongresu mających zatrzymać pogłębiający się kryzys. Samochodowe nowości stają się więc marginalnym tematem, dlatego GM nie widzi głębszego sensu w prezentacji swoich produktów w Los Angeles.
Jeszcze gorzej sytuacja kształtuje się w przypadku styczniowego autosalonu w Detroit. Z uczestnictwa w tych największych amerykańskich targach zrezygnowały już spółki Ferrari, Land Rover, Rolls-Royce i Suzuki. Wszystkie cztery firmy twierdzą, że taki sposób trafiania do klientów jest dla nich zbyt kosztowny. Zwłaszcza słowa dyrektora północnoamerykańskiego oddziału spółki Rolls-Royce, że prezentacja na wystawie jest po prostu droga, odzwierciedlają ogólną sytuację na rynkach światowych.
Jeśli chodzi o odwiedzających, kierownictwo targów w Los Angeles oczekuje spadek zainteresowania o 20 % w porównaniu do zeszłego roku, a salon w Detroit miałoby odwiedzić nawet o 25 % osób mniej. Podobne problemy dotkną najprawdopodobniej również inne duże amerykańskie targi motoryzacyjne, które odbywają się w Chicago i Nowym Jorku.