Logo
WiadomościAktualnościAuto spłonęło, bo spawacz był leniwy. Nagranie z warsztatu

Auto spłonęło, bo spawacz był leniwy. Nagranie z warsztatu

Choć w kabinie auta stojącego na podnośniku szalał już ogień, spawacz zupełnie nieświadomy tego co dzieje się nad nim, spawał jak gdyby nigdy nic. Niewiele brakowało, a mogłoby dojść do tragedii!

Niebezpieczne spawanie?
Auto Świat / Krzysztof Paliński
Niebezpieczne spawanie?
  • Pośpiech bywa niebezpieczny – do spawania auto powinno być odpowiednio przygotowane.
  • Podczas spawania fachowiec powinien zawsze pamiętać o tym, co znajduje się po drugiej stronie blachy.
  • Uszkodzenia auta pozostawionego w warsztacie z reguły powinno pokryć OC serwisu – o ile warsztat je wykupił.
  • Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Czy samochód oddawany do warsztatu jest w nim bezpieczny? Nie zawsze! Czasem wystarczy odrobina nieuwagi, żeby doszło do naprawdę dramatycznych wydarzeń. Oczywiście, zwykle serwisy się tym nie chwalą i próbują po cichu i polubownie załatwić sprawę z poszkodowanymi klientami.

Tym razem jednak nagranie z kamery przemysłowej w warsztacie trafiło do sieci. Widać na nim, jak "fachowiec" spawa coś od spodu uniesionej na podnośniku kolumnowym Hondy Jazz. Prawdopodobnie był to wydech, chociaż akurat w przypadku aut tej marki powodów do spawania może być znacznie więcej. W ok. 20 sekundzie nagrania w kabinie auta widać już dym i pierwsze języki ognia. Tyle, że spawacz nie ma o tym pojęcia – może przecież sądzić, że smród spalenizny pochodzi ze spawania. Dopiero po kolejnej minucie, kiedy płomienie opanowują praktycznie całe wnętrze samochodu, mechanicy pracujący na sąsiednich stanowiskach wszczynają alarm – do tego momentu spawacz wciąż nie ma pojęcia, co zrobił!

Zaczyna się akcja ratunkowa, spawacz usuwa narzędzia spod auta, podnośnik zostaje opuszczony, a do wnętrza samochodu trafia zawartość gaśnic i wiadra wody – płomień udaje się zdusić, ale samochód z tak wypalonym wnętrzem raczej trafi już na złom. Nagranie pochodzi z serwisu w angielskim Yorkshire.

Jak do tego doszło? To proste – spawacz nie przygotował odpowiednio auta do wykonywanych przy nim robót. Prawdopodobnie auto trafiło na podnośnik tak jak stało – bez demontażu tapicerki po drugiej stronie elementów znajdujących się w pobliżu miejsca, gdzie wykonywany był spaw. Temperatura wzrosła, zajęły się dywaniki, od nich zapaliły się gąbki foteli – na szczęście nie doszło do rozszczelnienia baku i zapłonu paliwa!

Takie sytuacje w warsztatach blacharskich zdarzają się regularnie. Zresztą, nie tylko w blacharskich! Niekiedy wystarczy, że np. auto nie ma fabrycznej osłony termicznej wydechu (bo np. odpadała, albo ktoś ją usunął, bo brzęczała), a mechanik postanowi wymusić "dopalanie" filtra DPF , żeby od rozgrzanego do kilkuset stopni tłumika zaczęły topić się, a nawet palić dywaniki w kabinie! Kto w takiej sytuacji płaci za szkody? Każdy szanujący się warsztat powinien mieć ubezpieczenie OC, które powinno pokryć straty.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium