Próby kontrolowania skali tego importu to wyraz urzędniczej bezradności. Najpierw barierą miała być wysoka akcyza na najstarsze samochody. Szybko okazało się, że to żadna przeszkoda, bo Polacy kupowali stare i tanie auta, od których akcyza była niewielką sumą. Zresztą i tak przepis różnicujący akcyzę w zależności od wieku pojazdu był niezgodny z prawem unijnym, więc trzeba było wprowadzić identyczne stawki tego podatku na pojazdy nowe i używane.
Ostatnią próbą weryfikacji stanu technicznego sprowadzanych samochodów było obowiązkowe badanie techniczne przed pierwszą rejestracją w Polsce. Urzędnicy Komisji Europejskiej uznali to jednak za niedozwolone utrudnienie w swobodnym przepływie towarów, ponieważ polskie prawo nierówno traktowało używane pojazdy nabywane w Polsce i za granicą. Kupione na rodzimym rynku nie muszą przecież przechodzić badań przed rejestracją, a sprowadzone – już tak.
Sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który przyznał rację Komisji Europejskiej. W tej sytuacji minister infrastruktury Cezary Grabarczyk podpisał dwa rozporządzenia, które z dniem 22 września zniosły obowiązek wykonywania badania technicznego przed pierwszą rejestracją samochodu w Polsce. "Nowe przepisy nie spowodują pogorszenia stanu technicznego pojazdów na polskich drogach, nie ma też podstaw, żeby ta zmiana spowodowała wzrost importu samochodów używanych" – twierdzi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. "Nasze przepisy były lepsze, ale musieliśmy ustąpić. Obecnie musimy liczyć na to, że na przykład diagności w Niemczech są bardziej restrykcyjni od polskich, bo musimy ufać ich badaniom" – usłyszeliśmy nieoficjalnie od jednego z urzędników. Polska będzie teraz respektować wyniki badań w krajach UE oraz EFTA (Szwajcaria, Norwegia, Islandia i Liechtenstein).
"Źle się stało, ale starania o pełne otwarcie naszych granic zaczęły się jeszcze przed akcesją Polski do UE” – komentuje Wojciech Przybylski, wicedyrektor Instytutu Transportu Samochodowego. Według niego wszystko zależy od urzędników pracujących w powiatowych wydziałach komunikacji, którzy mogą nadal skierować auto na badanie techniczne, jeśli będą mieli podejrzenia co do jego stanu technicznego. „Jeśli samochód jest po wypadku i należałoby przeprowadzić badanie techniczne przed ponownym dopuszczeniem go do ruchu, w dokumentacji powinna znaleźć się informacja na ten temat” – dodaje Przybylski. Niestety, do zarejestrowania pojazdu wystarcza tylko jego dowód.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego z firmy Samar urzędnicy wcale nie musieli wywiesić białej flagi. "Chodziło przecież o równe traktowanie, więc wystarczyło wprowadzić nakaz badania technicznego przed każdym przerejestrowaniem pojazdu, który objąłby i samochody krajowe, i te z importu" – wyjaśnia. Według niego nawet starsze egzemplarze zmieniają właściciela nie częściej niż raz na rok, a poza tym nabywca auta mógłby zweryfikować jego stan przed zarejestrowaniem. "Można by w ten sposób ułatwić odstąpienie od umowy kupna-sprzedaży w przypadku, gdyby samochód badania technicznego nie przeszedł" – dodaje Wojciech Drzewiecki. Pomysł ten jednak nie ma szans na realizację, bo oznacza zwiększone koszty dla kierowców, a na horyzoncie mamy nowe wybory (w 2010 r. prezydenckie, a w 2011 r. parlamentarne).