W Wieliczce rozegrano III Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza. Piękna, choć mroźna pogoda przyciągnęła wielu kibiców, którzy podziwiali rajdówki podczas dwóch przejazdów oesu przy kopalni soli. Najszybsi okazali się Michał i Grzegorz Bębenek.

- Z tego co wiem to wygraliśmy - mówił na mecie Michał Bębenek. - Bardzo się cieszymy, tym bardziej, że to impreza poświęcona naszym dwóm wspaniałym zawodnikom. Z Januszem znaliśmy się doskonale. Nie chcę wygrywać takich memoriałów, bo wolałbym, żeby Ci ludzie byli z nami tutaj, ale życie takie jest i niestety tego nie zmienimy, także w ten sposób możemy oddać im ukłon, bo byli fantastycznymi kierowcami i tak rozpropagowali ten sport motorowy, że dzięki temu to w jakiś sposób się kręci w tych naprawdę ciężkich czasach. Dodatkowo to także doskonały sposób na przybliżenie sylwetek tych kierowców młodym kibicom, którzy nie mieli okazji ich poznać. Cieszę się, że tutaj zwyciężyliśmy, bo to takie miłe wejście w ten nowy rok, który nas czeka. Na pewno zaczniemy ten sezon N-ką. Nie ma możliwości uzbierać budżetu na S2000, więc jedziemy praktycznie w takim samym składzie sponsorskim. W zeszłym roku docieraliśmy się z nowym zespołem. W tym mam nadzieję będzie wszystko jeszcze lepiej funkcjonowało.

Drugi czas wykręcił Paweł Dytko w Evo X: - Świetnie, widać że tutaj kibiców rajdowych jest bardzo dużo i pogoda dopisała. My rajdowcy tylko w taki sposób możemy uczcić pamięć tych wspaniałych kierowców. Dopóki ta impreza będzie rozgrywana, będę starał się zawsze na niej być i wydaje mi się, że ta impreza już mocno konkuruje z Barbórką. Nasze auto to taka wersja N-4 minus, nie ma kłowej skrzyni czy dużych hamulców, trochę tego brakuje. Starałem się nie uszkodzić samochodu, to moje pierwsze metry na suchym asfalcie tym autem.

Leszek Kuzaj i Maciej Steinhof uzyskali identyczny łączny czas przejazdów. Kuzajowi dodano 5 sekund kary za potrącenie szykany podczas pierwszego podejścia. - Nie ukrywam, że to przełomowy start dla mnie - powiedział Leszek Kuzaj na mecie. - Czas przejazdu był bardzo dobry, ale dostałem 5 sekund kary za potrącenie szykany i to załatwiło sprawę. To pewnie wynika ze stresu, który mam. Bardzo się cieszę, że tu jestem. Ta impreza jest cudowna, ku pamięci naszych fantastycznych kolegów. Jestem tu od początku jej istnienia i myślę, że takie imprezy wskazują jakie jest zainteresowanie, jakie jest wielkie show. Żałuję tylko, że nie jestem w formie, ale myślę, że radość ze spotkania z kibicami i sam fakt, że jadę, jest dla mnie ważna. Nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji o przyszłym sezonie. Bardzo długo biłem się z myślami, czy wystartować w tym Memoriale, zdając sobie sprawę, że nie jestem jeszcze w pełni przygotowany do jazdy. Potrzebuję jeszcze czasu, żeby złapać taką pewność, którą mam nadzieję jeszcze złapię. Daję sobie czas. Z jednej strony bardzo bym chciał, z drugiej zawsze coś tam jest na nie. To są ciężkie decyzje, trzeba przeprowadzić rekolekcje samemu ze sobą.

Niezmiernie cieszył się na mecie Maciej Steinhof, który wygrał drugi przejazd oesu. - Nie wierzę w to i kocham rajdy! Było super, był śnieg, tam gdzie go wcześniej nie było. Jestem strasznie zadowolony! Pierwszy raz jadę w Mitsubishi Lancerem. To było moje marzenie od zawsze i udało się je zrealizować, szczególnie miło, że właśnie podczas takiej imprezy jak Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, którzy byli moimi idolami. Od zawsze kocham rajdy, choć jeżdżę w wyścigach. Dziękuję Panu Dyrektorowi za zgodę na start, ponieważ mam tylko licencję wyścigową międzynarodową. Mam nadzieję, że uda się tutaj wrócić za rok, też takim potworem jak ten.

Maciej Lubiak stęsknił się za rajdami. Dobry drugi czas podczas pierwszego przejazdu i piąte miejsce w generalce. - Jak zobaczyłem wielką kałużę na początku to wiedziałem, że jest bardzo ślisko. Warunki były naprawdę różne. Konkurencja jechała szybko i piąte miejsce nie jest złe. Tak naprawdę po mecie oesu powiedziałem Karinie, że nie zdejmujemy kasków, bo nie wiadomo kiedy wsiądziemy do rajdówki w kasku...

Mariusz Stec także został ukarany 5 sekundami za potrącenie szykany. Na domiar złego podczas drugiego przejazdu miał problemy z drugim biegiem. - Taki to jest sport - mówił Mariusz Stec na mecie. - Już na starcie zostaliśmy bez drugiego biegu. Jednak fajnie się bawiłem. Bardzo dużo ludzi - genialnie.

Robert Kus jako drugi z nie-rajdowych zawodników uplasował się na siódmym miejscu. Mistrz wyścigów górskich zdecydowanie wysiadł zadowolony z rajdówki, choć przyznał, że ciężko jak trzeba słuchać pilota. - To zupełnie nie jest podobne do wyścigów górskich, raczej fragment prologu przed rajdem. Trochę dziur tu jest, a samochód jest sztywny, ale to fajna zabawa, upamiętniająca dwóch wspaniałych ludzi.

Ósemkę zamknął Marcin Bełtowski: - Rajd był bardzo krótki, byliśmy tutaj w zasadzie po to, żeby uczcić pamięć dwóch naszych idoli. Bardzo mi się podobało, mam nadzieję, że za rok też się odbędzie. Planujemy przejechać cały sezon RSMP, a wcześniej wybieramy się na Valasską i Eger. Zaczniemy sezon w Subaru, później zobaczymy. Robimy wszystko, żeby udało się wsiąść do S2000. Lubię być ostrożny w swoich wypowiedziach, więc nie obiecuję niczego. Przymierzam się do Polo S2000. To jest samochód z koncernu, z którym współpracujemy od lat. Miałem okazję pod koniec zeszłego roku przejechać się nim w Belgii. Samochód jest agresywny, taki A-grupowy, coś co ja lubię.

W klasie 2 zwyciężył Radosław Pogan w Renault Clio. Najszybszy w klasie 1 okazał się Janek Chmielewski, u którego na prawym fotelu usiadł Kuba Gerber. - Cieszę się, że mogłem pojawić się tutaj i oddaliśmy hołd Januszowi i Marianowi. Oprócz tego zorganizowaliśmy aukcję dla Oskara. Na moim prawym fotelu pojawił się Kuba Gerber. Bardzo pozytywnie czuję się po starcie z nim i cieszę się, że miałem zaszczyt jechać z takim pilotem. Rozmawiamy o wspólnych startach z Kubą i zobaczymy, co z tego wyniknie.