Model 16C Galibier to na razie prototyp, ale to pewne, że niedługo wejdzie do produkcji. Model seryjny, który najprawdopodobniej powstanie tylko w 300 egzemplarzach, nie będzie się właściwie różnił od modelu koncepcyjnego. Pozostanie więc trzecie światło stopu dzielące tylną szybę na pół, osiem rur wydechowych i ekstrawaganckie, dwukolorowe nadwozie typu hatchback. Pozostanie też bardzo oldschoolowa, bo podwójna i otwierana na boki maska silnika.
A co pod nią znajdziemy?Ten sam silnik, który napędza Veyrona, czyli 8-litrowe, 16-cylindrowe monstrum. O ile jednak w Veyronie ten silnik wspomagany jest czterema turbosprężarkami i daje z siebie 1001 KM, o tyle w bardziej luksusowym Galibierze jest „tylko” dwustopniowa sprężarka. Dokładna moc nie jest znana, ale można przypuszczać, że Galibier będzie mieć od 800 do 900 KM. Moc przenoszona jest na cztery koła za pomocą 8-stopniowego automatu. Według zapowiedzi Galibier ma być nie tylko najszybszą, najdroższą i najbardziej luksusową limuzyną, jaką świat widział, ale także najlżejszą. Niska waga to nie tylko zasługa nadwozia wykonanego w całości z włókna węglowego i aluminium, ale także ceramicznych hamulców, które są hiperlekkie i hiperwytrzymałe.
W hiperluksusowym wnętrzu mamy cztery fotele, centralnie umieszczony licznik wyskalowany do 390 km/h oraz zegarek, który można zdjąć i założyć na rękę. Ot, co! Galibier to najbardziej high-endowy, najbardziej totalny i najbardziej sybarycki samochód świata, absolutnie.