Od czego zacząć – od osiągów czy od unikalności? Może od silnika. Pod maską Carlssona C25 GT pracuje podwójnie doładowane V12 o mocy 753 KM. Osiągi? Setka w 3,7 s (jakoś tak wolno, nie?), a prędkość maksymalna to 353 km/h. Szybko, ale bez rewelacji, biorąc pod uwagę wyczynowy wygląd tego auta. Ale nie to jest najważniejsze.
Carlsson zamierza sprzedawać C25 tylko w 25 krajach i do każdego z nich ma trafić tylko jeden egzemplarz. Takiego poziomu ekskluzywności jeszcze nie było. Jedno auto na jeden kraj. Wow! Domyślam się, że bogacze będą się bić o C25, byle tylko być tymi jedynymi.
Cena? Na razie nie jest znana, ale zapewne będzie horrendalna. Bo widzicie, C25 bazuje na Mercedesie SL65 AMG Black Series, a ten ma 670 KM, powstanie w liczbie 350 sztuk i każda z nich kosztuje 1,3 miliona złotych. C25 jest szybszy i bardziej unikalny, więc będzie jeszcze droższy. Logiczne!