Zgodnie z prawem tak, niestety, powinno być. W myśl zdrowego rozsądku to absurd.Sygnał wyszedł od Czechów. Zaczęli oni wszystkie auta zarejestrowane jako ciężarowe traktować tak samo. Zgodnie z polskim prawem drogowym samochody ciężarowe nie są określone wymiarami. Podobnie nie ma znaczenia, że akurat występują w roli osobowych. Główny Urząd Ceł powołując się na swoje przepisy stwierdził, że jeśli osobowa ciężarówka nie przewozi towaru i nie służy akurat działalności zarobkowej, to może być potraktowana jak auto osobowe. Niestety, nie musi. W ten sposób mamy do czynienia z dwoma przepisami, które pozwalają na dwa różne sposoby traktowania aut na przejściu granicznym.Umowy międzynarodowe nakładają na nas obowiązek tworzenia osobnych przejść lub kolejek dla aut ciężarowych, więc samochody stały na granicach. Polak jednak potrafi. Wystarczy cofnąć się za zakręt i zdjąć kratę w swojej "ciężarówce". Straż Graniczna nie zawsze prosi o dowód rejestracyjny. Wymaga "zielonej karty" i paszportu. Ponieważ zamieszanie nie ułatwiało życia także im, puszczali wszystkie auta, które wizualnie nie wyglądały jak ciężarówki. Na licznych przejściach granicznych przymykali oczy i nie było zamieszania. Prawo wypadałoby jednak zmienić, bo jadący w przyszłym roku na tygodniowe wakacje do Grecji osobową ciężarówką, w której nie da się kraty zdemontować, miast opalać się na peloponeskiej plaży, może spędzić trzy dni pod czeskim szlabanem w jedną stronę i trzy w kierunku przeciwnym.Na razie urzędnicy straży Granicznej "odpuścili" osobowym ciężarówkom, ale potencjalni nabywcy aut zwolnionych z VAT-u już wiedzą: państwo jeśli chce, potrafi utrudnić im życie. Więc może warto odłożyć w czasie pomysł o zakupie takiego auta? Tylko co na to powie polska gospodarka?
Ciężarowa stójka
Wiele rodzin jadących na wakacje osobowymi "ciężarówkami" na południowej oraz zachodniej granicy musiało stać po kilkadziesiąt godzin w kolejce do odprawy celnej. Powodem było potraktowanie ich aut jako ciężarowych.