Publicznych stacji ładowania nawet w dużych miastach jest wciąż niewiele. Z tego powodu najwygodniej jest naładować auto do pełna w domu i potem doładować baterie w ciągu dnia, np. w pracy. Brzmi pięknie, prawda? Niestety, nawet jeśli masz własne miejsce postojowe w garażu podziemnym, to możesz się zdziwić!

Nowe warszawskie osiedle. Garaż podziemny jeszcze błyszczy nowością. Na co drugim słupie znajduje się gniazdko elektryczne. Tylko najlepiej, żeby nikt z nich nie korzystał! Było tylko kwestią czasu, aż ktoś spróbuje podłączyć do ładowania samochód elektryczny. Takiej okazji nie mógł przepuścić „życzliwy” sąsiad, który szybko dał cynk do administracji. Efekt? Natychmiast wyłączono prąd w całym garażu, na osiedlowym forum rozpętała się prawdziwa burza w tej sprawie, a „kradnący” prąd otrzymał niemalże status „persona non grata”.

Administrator w biuletynie dla mieszkańców zawarł informację, że korzystanie z gniazd elektrycznych w hali garażowej jest dozwolone, ale z rozwagą, bo za prąd płacą przecież wszyscy. Rozwaga oznacza zakaz ładowania samochodów elektrycznych. Gdzie indziej przez noc mam naładować samochód, jeśli nie na własnym miejscu postojowym? Mam zostawić go na publicznej stacji ładowania, przyjechać do domu autobusem i potem rano po niego pojechać? Przecież to absurd!

Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem zwolennikiem tego, by ktoś ładował swoje auto na koszt innych i jeździł za darmo. Tylko co z tym faktem zrobić? Otrzymałem informację, że należy skontaktować się z administracją i założyć indywidualny „podlicznik” na swoim miejscu postojowym (administrator nie potrafił na tę chwilę podać kosztu takiego rozwiązania). Wtedy będzie można rozliczać się co pewien czas ze zużytego przez siebie prądu naliczanego na konto wspólnoty. Niby nic trudnego, ale dlaczego nie robi się tego już standardowo, skoro aut elektrycznych ma systematycznie przybywać? Sprawa robi się bardziej skomplikowana lub nieopłacalna, jeśli wynajmujesz miejsce w garażu.

Do zakupu samochodu elektrycznego w Polsce nadal nic nie zachęca (być może sytuacja zmieni się po przyjęciu ustawy o elektromobilności). Obecnie nie ma żadnych ulg przy jego zakupie, w każdym mieście obowiązują inne regulacje (np. dotyczące jazdy po buspasach czy parkowania w płatnych strefach – w Warszawie nie ma żadnych tego typu korzyści), a do tego dochodzą jeszcze wspomniane problemy z ładowaniem baterii. No cóż, auta z silnikami spalinowymi też miały trudne początki, kiedy benzynę sprzedawano wyłącznie w aptekach.