Zobacz także: Co oznacza znak ryby na samochodzie?
Naklejka przedstawiająca zielony listek klonu na białym tle to znak, że za kierownicą może siedzieć niedoświadczony kierowca. W przypadku aut z Zachodu zdarza się jeszcze czasem na youngtimerach – tam znak ten się nie przyjął, nadal jest widywany na autach np. w republikach poradzieckich. W Polsce stosowano go od lat 70., nie tak dawno były nawet plany, żeby wprowadzić do przepisów obowiązek oznaczania w ten sposób aut prowadzonych przez kierowców w trakcie okresu próbnego – przepis nie wszedł jednak w życie.
Napis "Bitte ein Bit" pismem stylizowanym na odręczne – niezwykle popularna naklejka na autach pochodzących z Niemiec. Źródło wielu plotek, że chodzi o auta bite czy niebite (jest nawet polska wersja "Bite czy nie bite" napisana identyczną czcionką). Wyjaśnienie jest jednak znacznie prostsze – to hasło reklamowe jednego z niemieckich browarów, oznaczające tyle co: "Poproszę jedno piwo marki...". Nalepka popularna, bo browar stosuje to hasło od ok. 60 lat, a w przeszłości wielokrotnie organizowano np. konkursy z nagrodami, w których udział brali właściciele aut przyozdobionych taką nakleją.
Dziwny, nieregularny kształt, przywodzący na myśl plamy w testach psychologicznych na skojarzenia. Co oznacza? To nie żadne zwierzę (bo i takie bywają przypuszczenia), tylko kontur wyspy Sylt – popularnego celu turystycznego w Niemczech.
W wersji z napisem to już nie taka trudna zagadka, ale sam kontur na nalepce wielu osobom nic nie mówi. To "mapka" kultowego toru wyścigowego Nuerburgring – znanego nie tylko z historii motorsportu, ale przede wszystkim z tego, że poza dniami, kiedy organizowane są tam imprezy, zza niewielką opłatą każdy może na niego wjechać i spróbować na nim swoich sił. Ograniczenia prędkości nie obowiązują, ubezpieczenia komunikacyjne też nie, a adrenalina jest gwarantowana. Wielu odwiedzających tor, na pamiątkę tych wrażeń umieszcza okolicznościową nalepkę na samochodzie. Jeśli nalepkę zobaczycie na aucie "po dziadku, który tylko do kościoła jeździł", to wiedzcie, że ktoś was zrobił w konia!
Nie, ta nalepka nie oznacza, że mamy do czynienia z autem używanym przez niemiecką policję – jak toczęsto tłumaczą to sprzedawcy, albo właściciele takich aut. To nalepka niemieckiego związku zawodowego policjantów – niegdyś chętnie naklejana na auta, bo w Niemczech chodziły legendy, że funkcjonariusze bardziej pobłażliwie patrzą na takie samochody, albo nie zatrzymują ich wcale.
To naklejka informująca o tym, jaką normę emisyjną spełnia auto i do jakiej strefy ekologicznej (strefy czystego transportu w niemieckich miastach) wolną takim autem wjechać. Jeśli auto zostanie przerejestrowane (numery nie zgadzają się z tymi wpisanymi na naklejce), naklejka traci ważność – można ją z czystym sumieniem usunąć z szyby.