Porsche ma posmak sukcesu. Honda propaguje praktyczność. Natomiast Chevrolet, według niedawnego raportu, dumnie głosi w imieniu jego właściciela: "Nie korzystam z internetu".

Nasz samochód mówi o naszym życiu więcej, niż można by się spodziewać. 13 proc. właścicieli Chevroletów nie korzysta z internetu, w przeciwieństwie do właścicieli Hondy, spośród których mniej niż 3 proc. pozostaje nadal w technologicznej epoce kamiennej. Antytezą szpanerstwa są właściciele Hond, którzy są pragmatyczni i dobrze wykształceni. Wyższe wykształcenie ma 70 proc. z nich w porównaniu z 35 proc. właścicielami Chevroletów i 45 proc. właścicieli Fordów.

Dane zostały opublikowane wiosną w ramach tegorocznego badania nastawienia do nowych samochodów prowadzonego przez agencję badań rynku Strategic Vision z San Diego.

- Kupujący Hondy kupują je przede wszystkim ze względu na bezawaryjność i niezawodność, które zapewniają im nasze samochody - wyjaśnia rzecznik Hondy, Chris Naughton. - Samochody o wysokiej funkcjonalności na ogół mniej się kojarzą z wizerunkiem, ponieważ klienci nie kupują ich ze względu na wizerunek.

Poziom wykształcenia i sprawność komputerowa to tylko niektóre rzeczy, o których mówi nasz samochód. Dane demograficzne na temat dziesięciu najważniejszych marek samochodów uzyskaliśmy bezpośrednio od producentów oraz ze źródeł neutralnych, takich jak firma Strategic Vision. Okazało się, że cztery kółka przekazują także informacje na temat wieku, płci, poziomu dochodów, stanu cywilnego, a nawet sympatii politycznych.

Mini-sposób na życie

Jeżeli chcesz pielęgnować wyrafinowany wizerunek, spróbuj kupić Mini Coopera. Ten model hatchbacka dla liliputów podoba się kupującym z dużych miast, którzy zarabiają średnio 125 tys. dolarów. Oprócz zamożności właścicieli Mini trudno jednak zdefiniować z demograficznego punktu widzenia, ponieważ samochód cieszy się popularnością w różnych kręgach.

- To pewien sposób życia - twierdzi Nathalie Bauers, rzeczniczka Mini USA. - Ludzie utożsamiają się z tą marką bez względu na wiek.

Bauers twierdzi, że właścicieli Mini można podzielić na cztery kategorie: entuzjastów marki, którym podobają się brytyjskie korzenie tego samochodu, fanów designu, którzy ten samochód lubią za prostą elegancję, lekkoduchów społecznych, którzy chcą stać się częścią społeczności Mini oraz sknerów paliwowych, którzy wybierają Mini ze względu na jego niskie spalanie.

Te ostatnie grupy przerzucają się na Mini z ciężarówek lub SUV-ów, nie z powodu wysokich cen paliwa, ale ze względu na chęć wykazania się sumiennością w obniżeniu wpływu na środowisko naturalne. Tym "poprawnościowcom“  Mini podoba się ze względu na ekologiczny image - wszystkie modele Mini spalają na autostradzie około 5,5 litra na 100 kilometrów. Bauers mówi: - Wielu naszych klientów to osoby, które kupują mniejsze samochody, ponieważ tak się powinno się postępować.

Kategoria trudna do określenia

Mini podoba się kilku różnym typom ludzi, natomiast właścicieli klasycznie angielskiego luksusowego Rolls-Royce'a trudno przypisać do jakiejś kategorii, poza tym, że są bogaci.

- Jak można sobie wyobrazić, nasi klienci nie wypełniają ankiet - tłumaczy rzeczniczka Rolls-Royce'a, Karen Vonder Meulen. - Jedyną wspólną cechą wszystkich klientów jest pasja życia i szczera miłość do samochodów.

Gama znanych posiadaczy Rollsów są obejmuje zarówno rodziny królewskie, jak i raperów. Artysta T-Pain, który jest na 9 miejscu listy najbardziej majętnych królów hip-hopu magazynu Forbes, posiada pierwszego w Ameryce Północnej Rolls-Royce'a Drophead. Czerwone jak wóz strażacki coupe posiada 12-cylindrowy silnik o mocy 453 koni mechaniczych i rozwija prędkość 241 km/h.  Cena zaczyna się od 435 tys. dolarów.

O bogactwie mówi też Bentley - a dokładnie o na ogół co najmniej pięciu milionach w wolnych aktywach, chociaż mówi o tym tonem łagodniejszym od konkurentów.

- Nasze samochody nie są tak krzykliwe, jak auta innych producentów - mówi Stuart McCullough, członek zarządu firmy Bentley. - Jesteśmy na ogół kojarzeni z dyskrecją i kwintesencją Anglii. To odzwierciedla charakter i styl naszych klientów.

Taka powściągliwość może mieć szczególne znaczenie w obecnym klimacie. Ze względu na rosnące w szybkim tempie bezrobocie na całym świecie wielu entuzjastów samochodów woli jeździć dyskretnym szarym Bentleyem niż szpanerskim czerwonym Ferrari.Na zdjęciach: Najfajniejsze samochody, o których nigdy nie słyszałeś Na zdjęciach: 10 ekscytujących samochodów roku 2010

- Najbardziej wykwintna część Bentleya to jego wnętrze - mówi McCullough. - Bogaci ludzie są świadomi tego, jak ich widzą inni i co sądzą o ich wyborach. Czas nie jest teraz jednak odpowiedni, aby ludzie widzieli, jak wydajesz pieniądze, gdy jednocześnie zwalniasz w fabryce ludzi.

Uwaga dla bogatych pracodawców - dwa razy pomyślcie zanim zaszalejecie kupując nawet najdyskretniejszy nowy samochód. Jeżeli na parkingu w waszych firmach przeważają Hondy, ich właściciele mogą was przejrzeć. Jeżeli widać na nim jedynie Chevrolety, być może udzie wam to na sucho.