pojazdów. Budżet państwa zyskał w tym czasie 318,7 mln zł. Może właśnie dlatego ministerstwa nie wprowadziły po 1 maja żadnych przepisów ograniczających import złomu z Unii, licząc na szybki przypływ gotówki.Obecnie MF proponuje, by obciążenia fiskalne nowych i używanych samochodów uzależnione były od pojemności silnika. Wynosiłyby one odpowiednio 1200, 2400 lub 4000 zł. Według Jakuba Farysia ze Związku Motoryzacyjnego SOIS ten projekt ministerstwa przyhamuje sprzedaż najtańszych samochodów. O ile podatek w wysokości 4 tys. zł byłby bardzo niski przy kupnie np. kosztującego ponad 200 tys. zł Mercedesa E 240 (obecnie akcyza na auta o poj. silnika pow. 2,0 l wynosi 13,6 proc.), o tyle cena Fiata Pandy wyższa o 1200 zł (obecne obciążenie z tytułu akcyzy wynosi niecałe 900 zł) nie byłaby obojętna dla nabywców. Ministerstwo Finansów ma jeszcze w zanadrzu drugi wariant zmian na wypadek, gdyby pierwszy nie wypalił - to nieuzależniona od pojemności silnika jednolita opłata w wysokości 1700 zł pobierana przy pierwszej rejestracji auta. W tym przypadku uprzywilejowane byłyby także pojazdy najdroższe.Również Ministerstwo Infrastruktury chce powstrzymać import używanych samochodów z UE. Resort pracuje nad dwoma rozporządzeniami. Pierwsze precyzuje wymagania techniczne wobec pojazdu, których niespełnienie będzie zaliczać auto do odpadów i uniemożliwi jego rejestrację. Drugie rozporządzenie określa sposób sprawdzania stanu technicznego uszkodzonych aut z importu.
Co zamiast akcyzy?
Ministerstwa Finansów i Infrastruktury chcą ukrócić sprowadzanie do Polski mocno wysłużonych samochodów. Od 1 maja do lipca 2004 roku sprowadzono z Unii Europejskiej do Polski 268,1 tys.