Większość właścicieli nowych, a nawet kilkuletnich aut nie wie o tym, że ich samochody mają doskonałą pamięć. Zamontowane w nich sterowniki mają – wbrew pozorom – niewiele do roboty. Producenci doszli więc do wniosku, że można dodać im trochę zadań, polegających na zapamiętywaniu różnych zdarzeń.
To cenne informacje: po pierwsze, wiedząc, jak często kierowcy korzystają z poszczególnych urządzeń, można precyzyjnie dostosować ich trwałość do potrzeb, tak by np. rozrusznik wytrzymał 6-8 lat, a nie dwa razy więcej, co byłoby ewidentną stratą pieniędzy; po drugie, wiedza o tym, w jaki sposób użytkownik korzysta z auta, pozwala zabezpieczyć się przed nieuzasadnionymi roszczeniami gwarancyjnymi; po trzecie, w razie wypadku da się precyzyjnie odtworzyć jego przebieg.
Nawet stosunkowo niedrogie i „proste” samochody, weźmy choćby Citroëna C4, pamiętają, jak często i na jak długo był uruchamiany rozrusznik, czy ktoś szarpał za klamkę drzwi, gdy były zamknięte, albo czy ktoś zamykał auto pilotem przy niedomkniętych drzwiach itp. Niemal każde użycie poszczególnych urządzeń pozostawia w pamięci sterownika ślady, które mechanik odczytuje podczas przeglądu. Czy i w jakiej formie są te dane zapisywane i przechowywane, zależy od polityki poszczególnych koncernów.
Bardziej zaawansowane auta w fotelach mają zainstalowane wagi. Są one potrzebne do dostosowania siły wybuchu airbagów do masy ciała pasażerów, przydają się jednak i po to, żeby już po wypadku można było stwierdzić, czy np. nietrzeźwy facet (dajmy na to o masie 90 kg) zajmował, tak jak twierdzi, fotel pasażera, a za kierownicą siedziała trzeźwa żona (60 kg), czy to jednak on kierował. Ponadto dowiemy się: czy przed wypadkiem doszło do mocnego hamowania, czy włączył się ABS, czy kierowca wykonywał jakieś manewry itp.
Bywa i tak: do serwisu przychodzi właściciel np. kilkumiesięcznego Volvo i twierdzi, że choć dba o auto jak o własną córkę i jeździ tylko na długich trasach, to ma nieustające problemy z filtrem cząstek stałych. Mechanik podłącza auto do komputera i odczytuje: w ciągu 30 dni pojazd uruchomiono 360 razy i wyłączono przed upływem 7 minut; w tym samym okresie silnik 20 razy pracował bez przerwy do 20 minut i tylko dwa razy dłużej niż godzinę. Kłamie pan, drogi kliencie!
W podobny sposób można sprawdzić, czy właściciel skradzionego w podejrzanych okolicznościach samochodu na pewno zamknął go przed pozostawieniem na parkingu. Nie ma wprawdzie auta, żeby odczytać, co zachowało się w jego pamięci, ale są kluczyki – one też mają swoją pamięć. Permanentna inwigilacja?
Naszym zdaniem - samochód jak smartfon
Samochód jak smartfon zna twoje zwyczaje, pamięta twoje błędy, zapisuje dowody świadczące na twoją korzyść, ale i przeciwko tobie. On nawet wie, gdzie jeździsz – przecież GPS służy nie tylko do wskazywania drogi!