W strugach deszczu Polak przyjechał za ubiegłorocznym mistrzem serii, Thomasem Marschallem, i przed zdobywcą pole position Nicki Thiimem.

Piękna poranna pogoda znienacka zamieniła się w ulewny deszcz, który pokrzyżował plany wielu zespołom. Mimo iż trwał on dość krótko to porządnie zmoczył nawierzchnię. Start do zawodów odkładano dwukrotnie, przez co kierowcy Supercopy ruszali do rywalizacji gdy opady już minęły, ale przy wciąż bardzo mokrym torze.

W momencie gdy sędzia wymachiwał szachownicą na mecie, zza chmur wyjrzało ponownie piękne słońce.

Damian Sawicki: Super wynik, biorąc pod uwagę że jako jedyny ze stawki nie testowałem tutaj w zeszłym tygodniu! Jak na złość jakieś 25 minut przed startem wyścigu rozpadał się silny deszcz. Marschall i Thiim zaryzykowali i szybko zmienili set-up aut na mokry. My braliśmy pod uwagę bardzo wysoką temperaturę toru i liczyliśmy, że szybko zacznie on podsychać. Niestety, stało się tak dopiero w ostatnich kilku okrążeniach. Tak więc i Thomas i Nicki dobrze na tym wyszli. Ja jechałem autem w połowie ustawionym na suchy tor, a w połowie na mokry.Miałem bardzo dobry start. Z trzeciej pozycji wyszedłem od razu na prowadzenie, ale ustawienie auta sprawiło, że musiałem pogodzić sięz wyprzedzeniem mnie przez Marschalla i Thiima. Ten pierwszy zaczął szybko odskakiwać naszej dwójce, a ja wyciskając z auta 110 procent stoczyłem długi i emocjonujący pojedynek o drugą lokatę z Duńczykiem. Kilka razy tasowaliśmy się nawzajem, aż w kluczowym momencie wyścigu zająłem P2 i nie odpuszczając do samego końca, obroniłem pierwsze podium w tym roku.Mogło to być już trzecie podium sezonu, gdyby nie pech w Hockenheim i Oschersleben. Ale jak to mawiają: do trzech razy sztuka...

Po wyścigu Polak otrzymał jednak karę 60 sekund za - zdaniem sędziów - wyprzedzanie przy żółtej fladze. Zepchnęłoby to Sawickiego na dziesiąte miejsce w zawodach.

Zespół złożył jednak zapowiedź protestu, wpłacił kaucję i wyniki zostały zawieszone. Dowodem jest wydruk komputerowy, dowodzący, że Damian zwolnił w strefie zagrożenia...