• AdBlue w nowoczesnych dieslach służy do ograniczania emisji szkodliwych tlenków azotu
  • Płyn dodaje się do specjalnego zbiornika w samochodzie. Jest on następnie automatycznie dozowany do układu wydechowego
  • Choć z technicznego punktu widzenia silnik Diesla nie potrzebuje AdBlue do pracy, to auta są tak skonstruowane i zaprogramowane, aby bez AdBlue nie dało się ich uruchomić
  • Obecnie coraz trudniej jest kupić AdBlue w cenie poniżej 5 zł za litr, choć w mniejszych opakowaniach często kosztuje on nawet kilkanaście złotych za litr
  • W najbliższym czasie ceny mogą jeszcze wzrosnąć o ponad 150 proc.
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Ceny AdBlue szybko rosną od kilkunastu miesięcy w tempie zbliżonym do wzrostu cen gazu ziemnego, dodatkowo podwoiły się od początku wojny Rosji z Ukrainą. Mowa o cenach hurtowych w Europie, jednak Polska w tej kwestii nie jest zieloną wyspą. Co gorsza, jawne groźby Rosji mówiące o możliwości wstrzymania eksportu gazu do Europy każą postawić pytanie: czy może całkiem zabraknąć AdBlue, skoro już dziś coraz bardziej go brakuje?

Otóż może: zakłady azotowe nie produkują samego AdBlue, wraz z nim powstają m.in. nawozy sztuczne, które drożeją w dokładnie takim samym stopniu. Gdy wiadomo, że ich cena wyklucza zbyt (rolnicy nie kupią, raczej ograniczą wykorzystanie nawozów), produkuje się mniej i nawozów, i płynu AdBlue wykorzystywanego w samochodach i maszynach rolniczych.

AdBlue - po co w samochodzie?

Temat dotyczy wyłącznie pojazdów wyposażonych w silnik Diesla oraz układ SCR (Selective Catalytic Reduction). Układ ten ma za zadanie wtryskiwać płyn AdBlue, który jest wodnym roztworem mocznika, do układu wydechowego. Roztwór mocznika w wysokiej temperaturze reaguje ze szkodliwymi tlenkami azotu, zamieniając je na nieszkodliwy azot i wodę. Preparat ten jest więc – z punktu widzenia silnika – całkowicie zbędny, natomiast konieczny jest ze względu na konieczność ochrony środowiska. A żeby nikomu nie przyszło do głowy zignorować konieczności dolewania AdBlue, auta są zaprojektowane tak, aby przy pustym zbiorniku AdBlue nie można było odpalić silnika.

AdBlue - skąd wiadomo, że trzeba zatankować?

Im zbiornik na AdBlue bardziej pusty, tym komunikaty ostrzegawcze pojawiają się częściej i są bardziej „krzyczące” Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Im zbiornik na AdBlue bardziej pusty, tym komunikaty ostrzegawcze pojawiają się częściej i są bardziej „krzyczące”

Nie musisz sprawdzać poziomu płynu, zostaniesz ostrzeżony w porę. W odpowiednim momencie (zwykle 2-2,5 tys. km przed szacowanym opróżnieniem zbiornika) podczas uruchamiania silnika wyświetli się komunikat mówiący o konieczności dolania płynu. Potem co 100-200 km będą pojawiać się ostrzegawcze komunikaty, w miarę opróżniania zbiornika system staje się coraz bardziej natrętny, a komunikaty coraz bardziej alarmujące: "dolej AdBlue, uruchomienie silnika niemożliwe za 800 km", "uruchomienie silnika niemożliwe za 700 km" itd. Jeśli płyn skończy się w czasie jazdy, silnik nie zgaśnie, jednak nie pozwoli się przed napełnieniem zbiornika ponownie uruchomić.

AdBlue - jak zatankować płyn?

Uzupełnienie płynu AdBlue jest
niemal tak samo łatwe, jak tankowanie samochodu, nie ma więc potrzeby, żeby jechać z tego powodu do serwisu. Samemu można to zrobić znacznie szybciej
i taniej. Foto: Auto Świat
Uzupełnienie płynu AdBlue jest niemal tak samo łatwe, jak tankowanie samochodu, nie ma więc potrzeby, żeby jechać z tego powodu do serwisu. Samemu można to zrobić znacznie szybciej i taniej.

To bardzo proste. W samochodzie jest wlew, może być umieszczony pod podłogą bagażnika, ale częściej obok wlewu paliwa albo w innym łatwo dostępnym miejscu. Wlew AdBlue jest znormalizowany (tak jak znormalizowane są wlewy paliwa) i dostosowany do tzw. lejka-niekapka. Opakowania-niekapki są dostępne na wielu stacjach benzynowych – nakręcasz końcówkę opakowania z płynem, przechylasz, czekasz aż się opróżni. Takie opakowania są jednak dość drogie, dawniej kosztowały znacząco więcej niż sam płyn!

AdBlue możesz dolać także z normalnego baniaka o poj. 5 czy 10 l z pomocą dołączanego najzwyklejszego lejka – dokładnie tak, jak uzupełnia się płyn w spryskiwaczu. Możesz nalać też AdBlue z dystrybutora na stacji, w przypadku osobówki potrzebny będzie jednak lejek.

Pamiętaj:

  • Kupowanie litrowych opakowań po kilkanaście zł i więcej nie ma sensu – trzeba by zużyć ich co najmniej kilka, to się w żadnym wypadku nie opłaca! Jeśli wlejesz do zbiornika litr płynu (byle dojechać do serwisu), system nie zauważy dolewki i w końcu nie uruchomisz silnika. Zwykle minimalna ilość płynu, jaką można wlać, to 3-4 litry!
  • Trzeba uważać, by nie rozlać płynu, zwłaszcza by nie polać wnętrza samochodu czy np. swoich butów. Gdy do tego dojdzie, trzeba starannie zetrzeć płyn, a powierzchnię umyć wodą – inaczej resztki płynu skrystalizują, pozostawiając białe ślady; AdBlue znany jest też z wywoływania korozji.
Prawie 20 zł za litr AdBlue – powiedzieć, że to przesada, to nic nie powiedzieć!  Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Prawie 20 zł za litr AdBlue – powiedzieć, że to przesada, to nic nie powiedzieć! 

Czy zamiast AdBlue mogę zatankować… wodę?

Na zdrowy rozum to powinno działać – AdBlue to przecież wodny roztwór (ok. 32,5 proc.) mocznika, czujnik w zbiorniku zareaguje na wodę tak, jak na płyn – będzie zadowolony! Więc owszem, po zatankowaniu wody zamiast AdBlue silnik da się uruchomić, jednak czujnik NOx (tlenków azotu) w układzie wydechowym stwierdzi ich nadmiar, zwiększy dawkowanie płynu (w naszym przypadku wody), to nie pomoże i w konsekwencji sterownik wejdzie w tryb awaryjny. Dowleczesz się do serwisu, w którym trzeba będzie pozbyć się wody ze zbiornika na AdBlue, zresetować system – z pewnością to się nie opłaca!

AdBlue - czy mogę kupić na zapas?

AdBlue zamarza, źle znosi
też wysokie temperatury 
i długotrwałe składowanie. Wożenie go w bagażniku
nie ma sensu Foto: Szypulski Piotr / Auto Świat
AdBlue zamarza, źle znosi też wysokie temperatury i długotrwałe składowanie. Wożenie go w bagażniku nie ma sensu

Tak, ale pod warunkiem, że masz gdzie go przechowywać. Płynu AdBlue nie powinno się wozić w bagażniku, gdzie jest dla niego za zimno albo za gorąco, trzeba mieć miejsce z w miarę stabilną temperaturą (np. garaż), no i najlepiej przechowywać AdBlue w szczelnym, nieodkręcanym opakowaniu. Jak się kończy nieprawidłowe przechowywanie tej substancji, można czasem zaobserwować na stacjach, gdzie opakowania z płynem stoją na zewnątrz: butelki pokryte są kryształkami jakby soli. Takiego płynu nie kupuj – widać, że opakowanie się rozszczelniło, być może płyn był narażony np. na zamarznięcie, teraz ma niewłaściwe stężenie! Ogólnie: możesz mieć np. 10 litrów AdBlue na zapas, ale więcej raczej nie ma sensu – ta substancja źle się przechowuje!

Drogi AdBlue – jakie są skutki?

W przypadku aut osobowych skutki nie są dramatyczne – zużycie AdBlue w samochodzie to ok. 3-8 proc. zużycia paliwa (zwykle bliżej tej górnej wartości), co oznacza, że na 100 km auto zużywa ok. 0,5 litra AdBlue. Dodatkowe 2,5-5 zł na 100 km – da się wytrzymać! Gorzej mają właściciele ciężarówek, które pokonują duże przebiegi i zużywają dużo tej substancji – roczne wydatki na jeden pojazd wzrosły w ostatnich miesiącach o wiele tysięcy złotych! Problemy mają też rolnicy korzystający z nowoczesnych maszyn – nagle płyn kupowany rok temu za złotówkę zdrożał pięciokrotnie i jest problem z jego dostępnością w ilościach znacznie wykraczających poza 10-litrowe opakowania. Dodaj do tego abstrakcyjne podwyżki cen nawozów (powód identyczny co w przypadku AdBlue) i już wiadomo: chleb będzie drogi

AdBlue - co się stanie, jeśli w Europie go zabraknie?

Kontrola układów dawkowania AdBlue Foto: Auto Bild
Kontrola układów dawkowania AdBlue

Gdyby AdBlue zabrakło, tak naprawdę wystarczyłoby fachowo zepsuć albo czasowo wyłączyć układy SCR w pojazdach, by dalej jeździć. To jednak ostateczność. Zresztą nie od dziś niektórzy właściciele ciężarówek „tuningują” znienawidzone układy SCR w taki sposób, by nie działały, a jednocześnie by nie było problemu z uruchamianiem silnika. Tyle że w krajach Europy Zachodniej jest to proceder ścigany m.in. w taki sposób, że kierowca przyłapany na kierowaniu ciężarówką z „wyłączonym” układem dozującym AdBlue musi zapłacić nie tylko wysoką karę, ale też wstecznie uregulować opłaty drogowe po stawkach, jakim podlegają samochody niespełniające żadnych norm czystości spalin. Wiadomo, że silnik auta może obyć się bez AdBlue, ale normy chroniące środowisko na razie nie zostały wyłączone. I nie zanosi się, aby w tej kwestii coś miało się zmienić.

Natomiast europejscy producenci produktów azotowych ostrzegają przed wzrostem cen – jedni mówią, że Adblue zdrożeje jeszcze o 150 proc., inni mówią o 170 proc. podwyżki. Pewne jest zatem, że taniej nie będzie.