Związkowcy z katowickiego WORD od dłuższego czasu zapowiadali strajk, jeśli ich postulat nie zostanie spełniony. Rozmowy jednak utknęły w martwym punkcie, zatem duża cześć pracowników zdecydowała się rozpocząć strajk. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", do protestu przystąpiło 60 osób, a to według przewodniczącego Solidarności '80 Sebastiana Białkowskiego może oznaczać, że będą odwoływane zaplanowane egzaminy na prawo jazdy. Jednocześnie związkowiec wyjaśnia, że ich żądania nie są aż tak wygórowane, jak mogłoby się wydawać, bo już w 2010 r. pensje egzaminatorów obcięto o 1000 złotych.

Niestety, sporo też wskazuje, że strajk nie zakończy się szybko, ponieważ kierownictwo katowickiego WORD twierdzi, że ośrodka nie stać na takie podwyżki, a wszystko, co może zaproponować, to wzrost pensji o 500 zł. Według Łukasz Droba, szefa katowickiego WORD, to i tak spora kwota, zważywszy na to, że przez pandemię WORD w Katowicach ubiegły rok zamknął stratą w wysokości aż 2,4 mln złotych.

Szef WORD w Katowicach poinformował, że proponowne warunki podwyżki zaakceptowały dwa inne działające tam związki zawodowe. Na to zgodzić się jednak nie chce Solidarność '80. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szef WORD wyjaśnia, że spełnienie postulatów protestujących oznaczałoby powiększenie straty w 2021 r. do nawet 6 mln złotych, na co ośrodek nie może sobie pozwolić.

Aktualnie egzaminatorzy zarabiają od 4 do 8,2 tys. zł brutto.