Tam na początku lutego jedynym przepięknym widokiem, jaki rozpościera się zza okien samochodu, jest duża płaszczyzna śniegu. Drogi pokryte są cienką warstwą lodu, temperatura na zewnątrz -15 stopni Celsjusza. Tak ekstremalne warunki to wymarzone miejsce, aby sprawdzić możliwości układu jezdnego i napędowego. W północnej Szwecji w okresie zimowym drogi są jedynie odśnieżane. Nikt nie wysypuje na jezdnie soli, bo przy tak niskich temperaturach mija się to z celem. Z pewną obawą zasiadamy za kierownice przygotowanych pojazdów. Pod maską benzynowy silnik o mocy 272 KM współpracujący z automatyczną skrzynią biegów. Masa pojazdu - blisko dwóch ton. Nadwozie wysokie, tym samym środek ciężkości położony dużo wyżej niż w przypadku aut osobowych - niebezpieczeństwo wystąpienia poślizgu dużo wyższe. Pocieszeniem jest fakt, że auto wyposażone zostało w dobre opony zimowe z kolcami i ma napęd na cztery koła. Droga publicznaOblodzona nawierzchnia i kopny śnieg. Ruszanie następuje płynnie bez poślizgu kół. Z jednej strony śliska droga, z drugiej potężna moc silnika - chęć "wciśnięcia gazu do dechy" i sprawdzenia przyspieszenia bierze górę. Zdziwienie: wciska nas mocno w fotel, a wskazówka prędkościomierza pnie się szybko do góry. Trakcja przy rozpędzaniu znakomita. Nie potrzeba kontr kierownicą, nie odczuwamy uślizgów kół - auto rozpędza się jak na suchym asfalcie. To zasługa napędu 4x4, sprzęgła Haldex i systemu kontroli trakcji. Kolejna próba. Na liczniku prędkość ponad 70 km/h (nawierzchnia pokryta warstwą śniegu). Wchodzimy "z gazem" szybko w zakręt. Lekki uślizg tylnych kół, ale natychmiast reaguje nasz elektroniczny pomocnik - system DSTC (Dynamic Stability Traction Control, czyli dynamiczna kontrola trakcji i stabilności). Czujemy się coraz pewniej. Przyszedł czas na próbę hamowania. Prędkość ponad 100 km/h. Pedał hamulca wciśnięty "do oporu". Bez zbędnych ruchów nadwozia i kontry kierownicą auto ze stoickim spokojem szybko zatrzymuje się w miejscu. Jesteśmy pod wrażeniem sposobu działania elektronicznych systemów Volvo!Jazda w terenieSUV to przecież tylko namiastka auta terenowego - z dużym sceptycyzmem podchodzimy do jazd na wyznaczonym odcinku w terenie. Specjaliści z Volvo zalecają wyłączyć DSTC. Przed nami pogórki, wzniesienia, głębokie koleiny - jednym słowem wertepy, a wszystko to w kopnym śniegu. XC90 znowu zaskakuje. Bez większych kłopotów przemierza terenowy odcinek. Jednak przy stromym podjeździe nie udaje nam się dojechać na sam szczyt. Koła zaczynają kręcić się w miejscu, a auto powoli zsuwa się. Nic jednak nie zastąpi prawdziwego reduktora stosowanego w samochodach terenowych. Mamy okazję także sprawdzić system kontroli przechyłu nadwozia. Czuć wyraźną pomoc elektroniki.Lodowa zatokaDużo wolnej przestrzeni i lodu. Rozpędzam auto do 120 km/h, z wciśniętym gazem próbując zarzucić nim. Za każdym razem ingeruje DSTC i samochód zwalnia, poślizg staje się nieznaczny, łatwy do skontrowania. Czuć, jak moc silnika zostaje zdławiona. Ten sam manewr próbujemy wykonać, hamując autem. Reakcja identyczna: pojazd natychmiast odzyskuje stabilność. Na wyznaczonym lodowym, krętym torze ponawiamy próby wejścia w poślizg. Po długim czasie udaje się w końcu oszukać elektronikę. Człowiek górą!
Galeria zdjęć
Elektronika czyni cuda
Elektronika czyni cuda
Elektronika czyni cuda
Elektronika czyni cuda
Elektronika czyni cuda