Wcześniej nie rejestrowano u nas pojazdów wyprodukowanych przed 1996 rokiem - w praktyce były to samochody bez katalizatora. Teraz nawet auta z lat 80. i starsze mogą być dopuszczone do ruchu. Według szczegółowych statystyk prowadzonych przez Ministerstwo Finansów średnia wartość sprowadzanych do Polski aut wynosi 2 tys. zł.Tanie, bo bardzo stare Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że większość faktur jest z podatkowych powodów zaniżana, to jednak wnioski są niepokojące - przez naszą granicę przejeżdżają głównie auta stare bądź bardzo stare. Handlarze trudniący się przywozem sprowadzają głównie wiekowe i tanie pojazdy, których dalsza eksploatacja na Zachodzie byłaby nieopłacalna z powodu opłat ekologicznych, a zezłomowanie wiązałoby się także ze znacznymi kosztami. Taniej jest sprzedać taki samochód (z przeznaczeniem na eksport) choćby za symboliczną sumę i... pozbyć się kłopotu.Obecnie sprowadzane samochody za kilka lat zakończą żywot właśnie w naszym kraju, choć na razie z pewnością są w lepszym stanie niż kilkunastoletnie Polonezy, Maluchy czy choćby auta zachodnie eksploatowane od lat w Polsce. Niestety nie dopracowaliśmy jeszcze rozwiniętej infrastruktury do utylizacji zużytych pojazdów. Za mało jest autoryzowanych punktów złomowania, które w profesjonalny sposób rozbiorą wrak i wystawią pokwitowanie do wyrejestrowania samochodu. Nierozwiązana pozostaje także sprawa sposobu zagospodarowania odzyskanych elementów (karoserii, płynów eksploatacyjnych, akumulatorów, opon) oraz pozbywania się nieprzetwarzalnych części w sposób nieuciążliwy dla środowiska. Rozwiązaniem jest recykling, czyli możliwość odzysku materiałów do ich ponownego wykorzystania. Pamiętajmy jednak, że samochody z lat 80. nie tak łatwo poddać temu procesowi. Wiekowe auta są zbudowane z materiałów starej generacji, bardziej uciążliwych i niebezpiecznych dla środowiska - z dużą zawartością kadmu, ołowiu i innych substancji toksycznych. To wszystko sprawia, że koszty rozbiórki i właściwego zagospodarowania pozyskanych materiałów są dużo większe.W Polsce recykling nie jest popularny. Tylko niewielki procent składowisk ma stosowne zezwolenia i infrastrukturę. Poza tym próg opłacalności dla takiego przedsiębiorstwa to przerabianie minimum 2 tys. aut rocznie. I tu pojawia się kolejny problem. Brak sprawnie działającej centralnej ewidencji pojazdów sprawia, że właściciele nie są w praktyce zobowiązani do oddawania wyeksploatowanych samochodów na złom i często po prostu porzucają je. Pomimo regulacji ustawodawczych, tj. Ustawy o odpadach i Ustawy o ruchu drogowym, ogólna liczba aut wyrejestrowanych i w prawidłowy sposób zezłomowanych jest znikoma, a nawet obecnie działające firmy nie wykorzystują w pełni swoich mocy przerobowych.Interes do zrobienia!Według wstępnych wyliczeń Ministerstwa Finansów od 1 maja 2004, czyli od daty wstąpienia Polski do Unii, liczba aut, które zostały sprowadzone do nas z krajów zachodnich, wyniosła prawie 400 tys. To więcej niż w ciągu dwóch ostatnich lat! A liczba ta stale wzrasta. Jednak zawsze istnieje druga strona medalu. Na przerobieniu zużytego pojazdu można przecież nieźle zarobić -przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie recykling jest dochodową gałęzią gospodarki - a przy okazji stworzyć wiele nowych miejsc pracy. Jeśli udałoby się przeforsować propozycję, by koszty utylizacji samochodów w dużej części pokrywali ich producenci, rozwiązany zostałby także problem finansowania tego przedsięwzięcia.Wtedy wystarczy już "tylko" zmusić właścicieli wraków (np. ewentualnymi karami administracyjnymi) do ich odpowiedniego złomowania oraz przygotować wystarczającą liczbę zakładów, które we właściwy sposób zajęłyby się utylizacją samochodów.
Fala złomu
Starych aut w Polsce przybywa. Zalew używanych samochodów z Europy Zachodniej jest spowodowany przede wszystkim zniesieniem (po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej) normy emisji spalin Euro 2.