W przypadku takiej samej liczby zwycięstw o wygranej zadecyduje liczba punktów liczona tak jak dotychczas. Punktacja w klasyfikacji konstruktorów pozostanie niezmieniona.

Gdyby nowe reguły obowiązywały w ubiegłym sezonie, triumfatorem MŚ byłby Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, zwycięzca sześciu wyścigów, a nie Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLaren-Mercedes, który na najwyższym stopniu podium stanął pięciokrotnie.

FIA postanowiła zachować dotychczasowe reguły walki o mistrzostwo wśród konstruktorów, a także dotychczasowy system punktowania, czyli zwycięzca będzie otrzymywał nadal dziesięć punktów, drugi na mecie osiem, trzeci sześć, a kolejni kierowcy z czołowej ósemki od pięciu do jednego.

Szefowie teamów startujących w cyklu Grand Prix zaproponowali w lutym wprowadzenie systemu: 12 punktów za zwycięstwo, dziewięć za drugie miejsce i siedmiu za trzecie, a na dalszych pozycjach - jak dotychczas - od sześciu do jednego punktu. Ten pomysł jednak został we wtorek odrzucony.

W sytuacji światowego kryzysu finansowego, nie pozostającego bez wpływu na sport, Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) oznajmiła, że od 2010 roku teamy będą mogły rywalizować ze znaczącą swobodą techniczną, w ramach zaakceptowanego rocznego limitu budżetowego w wysokości 30 milionów funtów (42,18 mln dolarów).

- Celem jest ułatwienie nowym teamom zgłoszenie do współzawodnictwa, a także umożliwienie już istniejącym zespołom uczestnictwo w warunkach zredukowanych budżetów. W istocie rzeczy to wybór między obecną swoboda decydowania o wydatkach i kontynuacji przestrzegania istniejących ograniczeń, a nowym etapem wolności innowacji technicznych, ale z surowo ograniczanym budżetem - napisano w oświadczeniu FIA.

Prezydent FIA Max Mosley napisał na stronie internetowej FIA, że jest zadowolony, iż limit jest realny, może być wcielony w życie i umiarkowanie kosztowny. "Te przepisy zachęcą do mądrej pracy inżynieryjnej, a sukces będzie udziałem teamów z najlepszymi pomysłami, nie tylko tych, które mają najwięcej pieniędzy".

Mosley powiedział, że w limicie będą mieściły się także płace kierowców i szefów zespołów i "wszystko, z wyjątkiem motor home i grzywien, nakładanych przez FIA".

W zamian za limit budżetowy, teamy będą wolne od dotychczasowych ograniczeń, łącznie z klauzulą pozwalającą FIA na zabronienie wszystkiego, co uzna za niezgodne z duchem limitu.

Formula One Team's Association (FOTA) przedstawiła swe własne propozycje zmniejszenia o połowę w stosunku do roku 2008 roku kosztów funkcjonowania teamów, ale Mosley uznał, że drastyczne działanie spowodowało wycofanie się Hondy z zawodów Formuły 1.

- Od grudnia ubiegłego roku światowy kryzys ekonomiczny pogłębił się. Nikt nie może powiedzieć, że sytuacja się nie pogorszy w następnych miesiącach. Jeśli tak się stanie, możemy stracić innych producentów albo nawet niezależne teamy, mimo ich najlepszych intencji. Jeśli będziemy czekać, a sytuacja się pogorszy, będzie za późno na działanie - podkreślił szef FIA.

Czy dojdzie do wojny FIA - FOTA? Przekonamy się niebawem!

Jeszcze jedna informacja zelektryzowała dziś sympatyków Formuły 1 - Francuz Jean Todt po 16 latach zakończył współpracę z zespołem Ferrari. Legendarny działacz zrezygnował ze wszystkich piastowanych funkcji...

Źródło: PAP, Formula 1