Wyścig trwa 4, 6 lub nawet 25 godzin bez przerwy, a wygrywa ten, kto w tym czasie pokona najwięcej okrążeń. Każdemu równoTo nie jest wyścig producentów bolidów - wszystkie auta pochodzą z jednej fabryki. Wszystkie silniki są takie same - 4-cylindrowe jednostki Volkswagena o pojemności 1,8 l i mocy 130 KM. To jak na sportowe auto niewiele, ale masa pojazdu też nieduża - ok. 760 kg. Zasadniczy element to rama zintegrowana z klatką bezpieczeństwa, do której przymocowane jest zawieszenie, silnik i inne podzespoły. Nadwozie wykonane z tworzyw sztucznych składa się z trzech części: środkowej, której głównym zadaniem jest osłona kierowcy od wiatru, tylnej, której odchylenie umożliwia dostęp do silnika, oraz przedniej kryjącej zbiornik paliwa i zawieszenie. O komforcie nie ma mowy - nieosłonięty silnik wyposażony w wolny wydech wytwarza tyle decybeli, że kask niewiele pomaga. Prawie nieuginające się zawieszenie testuje wytrzymałość siedzenia kierowcy, układ kierowniczy z bezpośrednim przełożeniem męczy ręce. Niewielu potrafi prowadzić to auto dłużej niż godzinę bez przerwy. Napęd na tylną oś - wrażenie jak podczas jazdy gokartem, ale szybszym, osiągającym prędkość 200 km/h. Kształt nadwozia nie powinien mylić - tylko tyle ma wspólnego pojazd torowy ze starym Volkswagenem. Na ramowym podwoziu można zbudować karoserię o dowolnym kształcie, bez wpływu na cenę. Ale "garbus" wszystkim kojarzy się dobrze... Budowa aut podporządkowana jest zasadzie: maksymalne uproszczenie umożliwiające naprawy "wszystkiego" w polowych warunkach, minimalne koszty. Modyfikacje pojazdów zabronione. Również ogumienie wszyscy mają takie same - Uniroyal Rain Sport 1 - niezależnie od pogody. Dozwolone są natomiast wszelkie naprawy podczas wyścigu, nie ma też limitów czasu spędzonego w boksie. Żadnych części nie trzeba mieć "na zapas" - wszystko zapewnia organizator, dostarcza również pomoc techniczną. Na miejscu jest "sklep" z silnikami, skrzyniami biegów, elementami zawieszenia itp. W praktyce "garbus" musi być bardzo mocno rozbity, aby nie dało się go naprawić w ciągu 2-3 godzin i... jechać dalej. Nie jest drogoFabryka "garbusów" wiele aut wynajmuje, ale bolid można też kupić - za ok. 25 tys. euro. Koszty są umiarkowane, biorąc pod uwagę, że dzielą się na 4-6 kierowców. Być może już w przyszłym roku Fun Cup trafi do Polski.
Galeria zdjęć
Formuła prawie dla ludu
Formuła prawie dla ludu
Formuła prawie dla ludu
Formuła prawie dla ludu