16 strażników z Katowic zatrzymano za łapówki! Mieli brać pieniądze od kierowców w zamian za odstąpienie od wystawienia mandatu.

Od 20 do 300 zł brali ponoć katowiccy strażnicy miejscy za to, że "łaskawie" podchodzili do kierowców, których przyłapali na złym parkowaniu. Wszystko wyszło na jaw dzięki podsłuchom w telefonach strażników. I czujności samego komendanta. To on zgłosił śledczym, że jego ludzie mogą brać łapówki.

- Zgłoszenie wpłynęło od ich przełożonych - kierownictwa straży miejskiej - potwierdza rzecznik katowickiej policji komisarz Jacek Pytel. - Wtedy machina śledcza ruszyła - opowiada.

- Najpierw pojawiały się plotki, zarówno w szeregach straży, jak i dochodzące z zewnątrz w formie donosów. Gdy przypuszczenia zaczęły się potwierdzać, informacja została przekazana dalej - opowiada "Dziennikowi Zachodniem"" Jakub Jarząbek, rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach.

Podejrzenia szefa okazały się więc słuszne. - Łącznie prokuratorzy postawili 16 osobom 803 zarzuty. 15 osób to obecni pracownicy, jedna już nie jest zatrudniona jako strażnik miejski w Katowicach. Nie ma wśród nich kobiet. Wszystkie zarzuty dotyczą korupcji. Dotyczą okresu od lipca 2012 r. do lutego 2013 r. - podała oficjalny komunikat Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

- Śledztwo w tej sprawie trwało od około roku - potwierdza komisarz Pytel. Mimo że niemal wszyscy strażnicy z katowickiego referatu ruchu drogowego trafili wczoraj przed prokuratora, który po przesłuchaniach, stawiał im zarzuty, to jednak praca w tym wydziale trwa. - Pracujemy normalnie, skład personalny jest wystarczający, ponieważ uzupełniliśmy go strażnikami z innych referatów - wyjaśnia Piotr Piętak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Katowicach. Strażnikom grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Źródło: Fakt.pl