Fernando Alonso zaprzeczył zdecydowanie, że w wyścigu o Grand Prix Bahrajnu specjalnie zahamował tuż przed bolidem Lewisa Hamiltona tak, aby ten w niego wjechał.

Hamilton uderzył w bolid Renault prowadzony przez Alonso po trzecim zakręcie. Byli tacy, którzy sugerowali, że Hiszpan specjalnie przyhamował, by spowodować wypadek.

Jednak dane telemetryczne dotyczące tego zdarzenia udostępnione przez Renault jednoznacznie wykluczają takie zachowanie dwukrotnego Mistrza Świata. Winien jest Lewis Hamilton!

- Myślę, że jechaliśmy za blisko siebie - stwierdził Alonso. Być może on nie zdawał sobie sprawy, jak blisko się znajduje. Wjechał na mój tylni spojler. Wiem, że jeżeli po kilku pierwszych okrążeniach jesteś ósmy czy dziewiąty, starasz się odzyskać pozycje czasami za szybko. Pat Symonds powiedział mi o plotkach. On ma dane wydrukowane na papierze, aby wszystkim udowodnić. To totalna nieprawda, ale co mogę zrobić?

- Fernando wyjechał z zakrętu i przyspieszał na prostej - potwierdził Pat Symonds, szef inżynierów w Renault. Osiągnął piąty bieg, jechał 227 km/godz., z całkowicie wciśniętym pedałem gazu, nie dotykał hamulców, ani nic takiego. Wtedy został uderzony z tyłu. Myślę, że wszystko co mogę powiedzieć z mojej strony to fakt, że nie była to wina Fernando, a tak niektórzy spekulowali.

Lewis Hamilton coraz bardziej staje się "czarną owcą" Formuły 1...