W niedzielnym programie rajdu były dwie pętle, każda z nich składała się z dwóch odcinków specjalnych o długości 13 i 44 kilometrów. Trasę otwierał Stephane Peterhansel, zwycięzca wczorajszego dnia. Zaraz za nim startował Krzysztof Hołowczyc, który do dzisiejszej rywalizacji przystąpił z 42 sekundami straty do lidera. Załoga ORLEN Team od razu wzięła się za odrabianie strat. Francuz pojechał jednak rewelacyjnie na pierwszym OSie wygrywając z Hołowczycem o 5,5 sekundy. I gdy na kolejnym OSie Peterhansel chciał utrzymać swoje szaleńcze tempo wypadł z trasy i jego samochód utkwił w rzeczce. Kiedy nadjechał Krzysztof Hołowczyc zatrzymał się i pomógł rywalowi wrócić na trasę. Całość operacji trwała około 14 minut.

- Myślałem, że będzie to spokojny rajd. Tymczasem okazał się piekielnie trudny. Wszyscy dostaliśmy mocno w kość. Dzisiaj na trasie było bardzo dużo błota. Jeździmy na oponach all terain, a one nie do końca są przystosowane do tak śliskiej nawierzchni. Pierwszy dzisiejszy OS przegrałem o 5 sekund, pomimo że wydawało mi się, że jadę naprawdę szybko i że nie ma możliwości by przejechać go szybciej. Na drugiej próbie okazało się jednak, że tempo narzucone przez Francuza jest zbyt duże. Peterhansel wyleciał z drogi i wpadł do rzeczki. Kiedy nadjechaliśmy od razu się zatrzymaliśmy by pomóc. Włączyliśmy stoper, wiedzieliśmy, że mamy około 20 minut przewagi nad kolejnym zawodnikiem i zaczęliśmy operację wyciągania. Wcale nie było to takie proste. Musiałem przejechać sporo kilometrów żeby ominąć tę rzekę i podjechać z drugiej strony, zaczepić linę i wyciągnąć rajdówkę na trasę. Zajęło nam to około 14 minut. Zaczęło już się robić nerwowo, gdyż mijały nas kolejne załogi. Wróciliśmy jednak do swojego tempa i szybko udało się nadrobić stratę - powiedział Krzysztof Hołowczyc.

Nieoficjalne wyniki końcowe Baja Poland 2011

1. Hołowczyc 5:27:25,8

2. Peterhansel +7:51,2

3. Wasiak +30:10,9

4. Stensky +49:49,4