Dlaczego Volkswagen Polo we Włoszech paradoksalnie kosztuje prawie o 20 procent mniej niż takie samo auto kupione w kraju producenta, w Niemczech? Dochodzą przecież niebanalne koszty transportu. Powodem są zupełnie inne stawki podatków, którymi obłożone są nowe auta w tych państwach. Inna siła nabywcza Włocha, Niemca czy Francuza znajduje odbicie w cenie samochodu, po jakiej jest on sprzedawany do poszczególnych krajów przez wytwórcę. Dlatego właśnie Polo we Włoszech jest tańsze niż w Niemczech. Bezproblemowo w EUW przypadku handlu między krajami wspólnoty sprawa jest prosta. Spośród wielu internetowych firm należy wybrać tę, która oferuje najkorzystniejsze warunki, tj. ma dużą ofertę dostępnych aut "od ręki" (mamy wtedy pewność, że przedsiębiorstwo działa rzetelnie i nie jest to przysłowiowa firma "krzak", których w internecie można znaleźć mnóstwo), oferuje najwygodniejszy sposób dostawy. Różnice, choć niewielkie, są także w cenach aut. Warto też zwrócić uwagę, czy nasz sprzedawca należy do Stowarzyszenia Niezależnych Importerów (Bundesverband Freier Kfz-Importeure). Na wszystkie oferowane tą drogą auta wystawiana jest eurogwarancja, dzięki której samochód kupiony np. w Hiszpanii bezproblemowo możemy oddać do austriackiego serwisu. Skąd prywatni importerzy biorą tak tanie auta? Przecież krajowi dystrybutorzy są związani umowami, w myśl których mogą oferować samochody jedynie na swoim wewnętrznym rynku. Istnieje jednak pewna luka - jeśli do dilera Toyoty w Hiszpanii zgłosi się Holender z chęcią zakupienia Yarisa, to przecież sprzedawca nie ma prawa odmówić. Stąd tylko krok do zakupów półhurtowych (kilku sztuk), przy których można nawet negocjować stosowne rabaty będące pierwszym czynnikiem obniżającym cenę auta u nieautoryzowanych sprzedawców. Drugim są wspomniane wcześniej podatki - na cenę auta najważniejszy z punktu widzenia kupującego wpływ ma VAT. Jeśli więc Niemiec, w którego kraju VAT na nowe pojazdy wynosi 16 proc., kupi samochód w Austrii (VAT 20-procentowy), będzie mógł domagać się zwrotu 4-procentowej różnicy (istnieje również możliwość wystawienia faktury netto, a podatek jest opłacany dopiero po sprowadzeniu pojazdu do miejsca docelowego). Kolejna możliwość oszczędności leży w samych firmach importujących. Mniejsze zatrudnienie, nieporównywalne koszty utrzymania obiektów, znacznie mniejsze wydatki na reklamę powodują, że firmy zadawalają się skromniejszymi marżami. Nie tylko uniciCzy Polacy również mogą korzystać z dobrodziejstw unijnego zamieszania cenowego? Tak, choć nie jest to już tak proste z czysto technicznego punktu widzenia. W naszych rozważaniach wzięliśmy pod uwagę Niemcy jako kraj kupna auta (ze wzgledu na bliskość). Pierwsze kroki w niczym się nie różnią od tych, które muszą wykonać obywatele Niemiec czy Portugalii - trzeba wybrać auto z oferty firmy. Potem zaczynają się już schody. Rzadko kiedy samochody do kupienia czekają już na placu. Jeśli chcemy kupić niedostępny akurat model, najczęściej musimy wpłacić zaliczkę (ok. 20 proc.). Można to zrobić przelewem (jeśli nie boimy się powierzyć naszych pieniędzy, nie znając na dobrą sprawę naszego kontrahenta) lub w siedzibie firmy, co wiąże się z dodatkową wizy-tą za granicą i - co za tym idzie - kosztami. Jeśli będziemy mieli trochę szczęścia i znajdziemy interesujący nas pojazd u sprzedawcy, możemy go "od ręki" kupić. Nie nale-ży jednak zapomnieć o zgło-szeniu na granicy wwozu pieniędzy (powyżej 6 tys. euro), na które musimy mieć poświadczenie z polskiego banku. Przy założeniu jednak, że nie będziemy transportować do Polski samochodu na lawecie, na podstawie faktury i świadectwa pochodzenia EUR 1 musimy auto w Niemczech zarejestrować (co wiąże się z koniecznością znajomości języka i około 150 euro wydatku) i uzyskać wywozowe tablice. Firmy są przy takich formalnościach zazwyczaj pomocne, ale pewien zakres spraw musimy załatwić sami. Nie spotkaliśmy także firm, w których mówiłoby się po polsku (w jednej firmie można było dogadać się po rosyjsku). W jednym z przedsiębiorstw istniała możliwość dostarczenie auta na granicę (za dopłatą). Zabawa z podatkamiJeśli kupiliśmy samochód, płacąc wartość brutto (z 16-procentowym VAT-em), po przywiezieniu samochodu do Polski i zgłoszeniu go do odprawy celnej (mimo zerowej stawki celnej musimy zapłacić od samochodu akcyzę - 17,6 proc. od aut z silnikiem powyżej 2 litrów lub 6,4 proc. dla pozostałych oraz 22 proc. podatku VAT), chcąc odzyskać pieniądze z niemieckiego podatku, musimy udać się z powrotem do dilera. Po tych formalnościach możemy już rejestrować auto w wydziale komunikacji. Istnieje jednak jeszcze jeden kruczek - wystawiona eurogwarancja nie musi obowiązywać w Polsce w pełnym zakresie. Jeśli wystawiona była na 2 lata (obowiązek w EU), a w naszym kraju dana marka daje krótszą gwarancję, to okres ten będzie skrócony. Renault na przykład wystawi nam nową książkę gwarancyjną z obowiązującymi u nas warunkami. CitroĎn przejmuje euro- gwarancję tylko z zastrzeżeniem rocznego terminu. Przy sprowadzaniu na własną rękę aut musimy też pamiętać o jednym - średni zysk z tego typu zakupu wynosi 15--20 proc. Jeśli cena auta nie będzie przekraczała 20 tys. euro, a silnik będzie miał powyżej 2 litrów, ewentualne korzyści mogą zostać pochłonięte przez akcyzę, wydatki na pobyt za granicą, formalności związane z zarejstrowaniem i przewozem auta.
Jak można taniej?
Na dobrą sprawę taka możliwość istniała już wcześniej. Jednak dopiero z chwilą wprowadzenia unii monetarnej 1 stycznia 2002 roku już na pierwszy rzut oka widoczne są różnice w cenach aut między poszczególnymi krajami "Piętnastki", co zachęca coraz większa grupę osób do korzystania z usług dużej liczby małych firm sprowadzających auta poza oficjalną siecią.