Zdaniem pana doktora w Polsce przydałyby się pogłębione badania na ten temat, jak na razie nie ma jednak na nie funduszy. Sprawdzić można by np. informacje zawarte w opisach przyczyn wypadków sporządzonych przez policjantów, te ostatnie jednak niekoniecznie muszą być tak dokładne.
W Europiejazda na światłach przez cały rok obowiązuje w Polsce i jeszcze w 10 innych krajach. Do tego dochodzą dwa, w których przepis ten został ograniczony do terenu niezabudowanego (Włochy) i do autostrad (Portugalia). W styczniu tego roku z nakazu zrezygnowano w Austrii, która wprowadziła go niecałe 3 lata temu. Jako główny powód podaje się w tym wypadku względy ekologiczne - według wyliczeń rządu Austrii włączone światła powodowały, że rocznie powstawało dodatkowo 250 tys. ton CO2. To dużo, szczególnie, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że Austria nie jest zbyt dużym krajem, a użytkowane w niej auta są dość młode.
Wśród innych argumentów pojawiły się również mówiące o sytuacjach, w których używanie świateł może pogarszać widoczność: - Włączone w dzień światła nie przynoszą oczywistych korzyści, a mogą nawet wpływać negatywnie - informuje profesor Ernest Pfleger, badacz wypadków z Wiednia. - Pomiary wykazują, że przy dobrej przejrzystości i nasłonecznieniu spojrzenie kierowcy na światła samochodu jadącego z przeciwka trwa o 20-25 proc. dłużej.
Zdaniem profesora zwiększa się tym samym niebezpieczeństwo dla pieszych i rowerzystów znajdujących się blisko samochodu. Konkluzja jest taka: przy włączonych światłach (i dobrej widoczności) auta jadące z przeciwka są lepiej widoczne, ale pojazdy i inne obiekty znajdujące się bliżej pojazdu są widziane gorzej.
Tomasz Targosiński nie zgadza się z tym: - To jakieś przekłamanie, bo rozmiary kątowe bliskich obiektów w dzień są wielokrotnie większe niż odległego, ale pędzącego samochodu. Istotne pytanie - na ile gorzej są widoczne te obiekty i jaki to może mieć rzeczywisty wpływ na reakcję kierowcy? Nie znam badań tego profesora. Można podyskutować, gdy zna się konkretne wyniki. Dane te nie są również zgodne z tym, co wynika z raportu opublikowanego przez Europejską Komisję ds. Energii i Transportu w 2003 roku, według którego stosowanie świateł podczas jazdy w dzień zmniejsza liczbę wypadków z udziałem co najmniej dwóch uczestników o 5 do 15 procent.
Zdaniem badaczy analiza sposobu percepcji wzrokowej człowieka pokazuje, że światła dostrzega się pod znacznie większym kątem i z większej odległości. Dotyczy to również pieszych, którzy jeżeli prawidłowo idą lewą stroną, mogą wcześniej dostrzec pojazd i zejść z drogi.
Tyle teoria. A jak wyglądała sytuacja na polskich drogach?W zeszłym roku? Liczba wypadków w ciągu dnia spadła. Niestety, liczba zdarzeń z udziałem pieszych i motocyklistów wzrosła. W przypadku pieszych o 5,7 proc., jeśli chodzi o motocyklistów aż o 16,8 proc.! Oczywiście, wysuwanie wniosku, że odpowiedzialne jest za to całoroczne używanie świateł, byłoby dużym nadużyciem, bo liczba jednośladów w Polsce wzrasta lawinowo. Faktem jest jednak, że nasi zachodni sąsiedzi nie wprowadzili obowiązku całodniowej jazdy na światłach właśnie w trosce o bezpieczeństwo kierowców jednośladów, którzy stają się wówczas mniej widoczni.
Podobnie jak w Austrii, również i w innych krajach wzrasta spalanie podczas jazdy na światłach. Niesie to ze sobą zwiększenie emisji szkodliwych substancji do atmosfery, ma także wpływ na powstawanie dziury ozonowej. O ile wzrosła emisja w Polsce, dokładnie nie wiadomo. Wiemy jedynie, że przeciętny samochód osobowy przy zapalonych światłach ma większe zużycie paliwa i emisję CO2 do atmosfery o około 0,5-1,5 proc. Jeżeli założymy, że każdy z krajów, w którym obowiązuje nakaz jazdy na światłach przez cały rok, emituje dodatkowo mniej więcej tyle samo CO2 co Austria, powstanie rocznie dodatkowo 2750 mln ton. W tym miejscu jako kontrargument wymienia się zazwyczaj klimatyzację (której włączenie powoduje wzrostemisji o ok. 10 proc.) oraznieekonomiczny sposób jazdy (do 15 procent wzrostu spalania). Ale trudno wyobrazić sobie wprowadzenie zakazu stosowania klimatyzacji.
Alternatywą jest stosowanie świateł do jazdy dziennej: - Europejska Komisja Gospodarcza ONZ, oceniając korzyści wynikające ze stosowania tego typu oświetlenia, przewiduje wprowadzenie obowiązku fabrycznego wyposażania nowych pojazdów w światła do jazdy dziennej - informuje dr Tomasz Targosiński.
Mowa tutaj o dużej różnicy w pobieraniu energii, bowiem standardowe żarówki świateł mijania potrzebują od 110 do 120 W mocy. Światła do jazdy dziennej pobierają tylko 12-42 W. Są również dość tanie w zakupie (od 100 zł), jednakw niektórych pojazdach wyposażonych w multipleksowe instalacje elektryczne ich montaż jest mocno utrudniony. Inna sprawa to fakt, że bez nakazu raczej nie zaczniemy ich masowo stosować.
Kolejnym argumentem używanym przeciw stosowaniu świateł przez cały rok jest konieczność częstszej wymiany żarówek. Wstępne analizy UE mówiły o tym, że jazda na światłach przez cały rok zwiększa roczne wydatki na żarówki o około 6 euro. Wynikało z nich także, że żarówki wymieniać trzeba dwa razy częściej. Sondowani przez nas sprzedawcy części samochodowych potwierdzają te obserwacje: - Rzeczywiście w ciągu roku wzrosła nam sprzedaż żarówek - mówi Adam Wawrzyszynz krakowskiego sklepu Auto Części. - To samo dotyczy jednak także i innych części, trudno więc jednoznacznie wskazać na przyczynę tego zjawiska.
Co istotne, ryzyko, że coś się nam stanie w wypadku, zwiększa się nocą. To te wypadki są najbardziej ofiarogenne. Jak wynika z badań Instytutu Transportu Samochodowego, po części odpowiedzialny jest za to zły stan świateł w naszych samochodach: - Statystyki mówią, że nocą kilkukrotnie wzrasta ryzyko wypadku, a gdy już do niegodojdzie, także ryzyko śmierci i poważnych obrażeń - informuje Tomasz Targosiński. - Z naszych badań wynika, że może to być spowodowane w znacznym stopniu niską jakością i złym stanem reflektorów i żarówek używanych przez naszych kierowców.
Jedno jest pewne - sam obowiązek jazdy na światłach przez całą dobę nie uzdrowi sytuacji na polskich drogach. Zdaniem ekspertów - Od czasu wprowadzenie nakazu jazdy na światłach nie obserwujemy poważnie zwiększonej sprzedaży żarówek i ich montażu. Niewielki, około 5-procentowy, wzrost w naszym serwisie można tłumaczyć większą liczbą aut, które obsługujemy. Co ciekawe, wzrasta za to liczba sprzedanych przez nas zestawów z kompletem żarówek, które wozi się w aucie na wszelki wypadek.
Nasi klienci nie montują w swoich autach świateł do jazdy dziennej. Zainteresowanie nimi spadło kilka lat temu tak bardzo, że wycofaliśmy je z oferty. Moim zdaniem przy skuteczności alternatorów i pojemności akumulatorów w obecnie produkowanych samochodach montaż dodatkowych świateł jest ekonomicznie nieuzasadniony. Piotr Kowalski,kierownik serwisu Ford OMC Motors Warszawa - Wprowadzenie obowiązku używania świateł mijania w ciągu dnia niezależnie od aury należy traktować jako kolejny krok w szeregu przedsięwzięć podejmowanychna rzecz poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Pojazd z włączonymi światłami jest zdecydowanie bardziej widoczny (nawet w słoneczny dzień) z dużo dalszej odległości aniżeli pojazd poruszający się bez tych świateł. Zwiększa się zatem szansa zarówno dla kierowców, jak i dla pieszych na dostrzeżeniew odpowiednim czasie pojazdu ipodjęcie odpowiedniej reakcji w sytuacji zagrożenia. W przypadku kierowców będzie to miało istotne znaczenie przy wykonywaniu określonych manewrów na drodze takich, jak zmiana pasa ruchu, zmiana kierunku jazdy, wyprzedzanie itp.
Jak wynika ze statystyk wypadkowych, w 2007 r. udział procentowy wypadków zaistniałych w ciągu dnia (spośród ogółu wypadków)był niższy niż w 2006 r. Relatywnie mniej odnotowano również wypadków spowodowanych przez kierujących pojazdami, gdzie przyczyną było nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu. Niestety, nie w każdej kategorii wypadków drogowych widoczne były tendencje spadkowe. Nie zapominajmy jednak, że jazda na światłach jest tylko jednym z bardzo wielu elementów mających wpływ na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym. nadkom. Leszek Jankowski Biuro Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji