Dziś jest tak: żeby mieć prawo jazdy kategorii B, czyli uprawniające do kierowania samochodami osobowymi, trzeba mieć skończone 18 lat, zaliczony kurs w szkole nauki jazdy i zrobione badania lekarskie, których najważniejszą częścią jest wizyta u okulisty. Później wystarczy zdać egzamin, odebrać upragniony dokument i posługiwać się nim już zawsze. Nikt później nie kontroluje, czy u prowadzącego pojazd np. nie popsuł się wzrok. Od przyszłego roku ma to się zmienić.

Wszystko za sprawą Ministerstwa Infrastruktury, które właśnie kończy prace nad ustawą o kierujących pojazdami. Zakłada ona, że wydawane od stycznia 2009 roku prawa jazdy będą ważne tylko przez 15 lat. Po tym czasie każdy kierowca ponownie będzie musiał poddać się badaniom, zdać testy psychologiczne. Będzie musiał też jeszcze raz zapłacić za wydanie nowego dokumentu, co dziś kosztuje ok. 80 zł. Kierowcy zawodowi, a więc prowadzący np. ciężarówki czy autobusy, takie procedury będą musieli przechodzić co pięć lat.

"Te przepisy powstają z myślą głównie o starszych kierowcach, którzy po wielu latach jazdy mogą mieć problemy np. ze wzrokiem i powodują wypadki" - twierdzi Tomasz Piętka pracujący nad projektem w Ministerstwie Infrastruktury. Zdaniem resortu nowe prawo zmniejszy liczbę wypadków na polskich drogach. Ale statystyki policyjne pokazują, że to nie starsi kierowcy są w większości przypadków ich sprawcami. Według danych najwięcej wypadków spowodowali bowiem kierowcy między 25. a 39. rokiem życia (12,5 tys.; wszystkich wypadków było ponad 36 tys.).

Dlatego specjaliści sugerują, że cyklicznie badani powinni być nie wszyscy kierowcy, lecz ich poszczególne grupy. Psycholog Krystyna Wysocka z Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Gdańsku proponuje, żeby tworzone prawo obowiązywało osoby do 24. roku życia oraz te, które skończyły 65 lat. - To są największe grupy ryzyka. Młodzi jeżdżą często za szybko, a starsi zwykle mają mniejszą już uwagę na drodze i wolniej reagują - mówi Wysocka.

Ministerstwo Infrastruktury podkreśla, że projekt ustawy nie jest jeszcze zamknięty i nie jest wykluczone, że wprowadzi do niego poprawki. Jeden z pomysłów zakłada np., że to urzędnik zajmujący się wydawaniem praw jazdy sam będzie decydował, czy kierowcę wysłać na badania. Na jakich zasadach miałoby się to odbywać, tego w resorcie nie wie nikt.

Jedno jest pewne. Projekt pod obrady Sejmu ma trafić za kilka miesięcy, tak by nowe przepisy obowiązywały już od przyszłego roku i dotyczyły świeżych kierowców, którzy jako pierwsi dostaną prawa jazdy opracowane wg wzoru identycznego dla całej UE. Docelowo jednak takim dokumentem legitymować będzie się musiał każdy kierowca, a to oznacza, że badań cyklicznych nikt nie uniknie. - Ale uspokajamy: wymiana dokumentu będzie następowała stopniowo, aż do 2033 roku - mówi Piętka.