Główny szef Nissana razem z najbliższymi współpracownikami - Patrickiem Pelatą (odpowiedzialny za produkcję i planowanie) i Shiro Nakamurą (szefem designu) - obejrzał nowe dziecko firmy, rzucił kilka ciekawych spojrzeń, zadał parę pytań. Krótko po tym "święta trójca" pobłogosławiła autko.Nawet jeśli postawiony na czele Nissana przez Renault Ghosn, który z kamienną twarzą i twardą ręką wyprowadził Japończyków z finansowego morza łez, nie śmiał się w głos i nie przedstawił szaleńczego optymizmu na widok "kulki", nie powinno to nikogo martwić. Styliści za to nie mogą opanować radości - w końcu udało im się przekonać szefostwo i nowa Micra będzie wyglądała jak studyjne mm.e. Model produkowany od 1993 roku nabrał cech samochodu kultowego (mimo przemian w designie na świecie) i nowe wydanie powinno ten stan utrzymać. Micra jest pierwszym autem, które powstało na wspólnie z Renault opracowanej płycie podłogowej typu B (na jej podstawie powstaną także następcy Clio i Twingo). Designerom postawiono niewiele ograniczeń. Założenia były proste: tak jak to miało miejsce w poprzedniku konieczny jest miły dla oka, przyjacielski przód bez żadnych agresywnych linii, w środku otoczenie powinno być bardzo osobiste. Całość ma mieć indywidualny wygląd. Christopher Reitz, odpowiedzialny za projekt wnętrza, przyznaje przy tym: "Jeszcze nie tak dawno część designu Nissana była bardzo... sucha". Spieszymy z wyjaśnieniem - oprócz Micry, która kilka lat temu miała bardzo nowoczesną i wyróżniającą się sylwetkę, reszta aut koncernu była pozbawiona charyzmy. Owszem, auta były poprawne, ale to zbyt mało.Na ulicy szybko stało się jasne - nowy Nissan będzie się wyróżniał. Przecież jego poprzednik ma już 9 lat, a w designie to cała wieczność. Przechodnie oglądali się za samochodem bez przerwy. W zasadzie Micrę można by porównać do małego dziecka, które chciałoby nam powiedzieć: "Nie rób mi krzywdy, to ja też będę grzeczny". Z boku wysoko zaczynająca się linia okien skutecznie zasłania technikę tkwiącą w aucie, osoby siedzące w środku wyglądają, jakby były w swoistego rodzaju kokonie. Na pierwszy rzut oka widać, gdzie projektant chciał skończyć przetłoczenie, które rozpoczął z przodu pojazdu. Gdy tylko autko stanęło na chwilę, można było zajrzeć mu głeboko w reflektory (które opcjonalnie mogą mieć ksenonowy wkład). No i ten dach! "Nie, nie, tego nie będzie" - hamuje naszą euforię Reitz. Szklane pokrycie byłoby zbyt drogie. Poza tym wnętrze pojazdu nagrzewa się przy nim w ciągu kilku minut postoju na słońcu. Także we wnętrzu będzie jeszcze kilka zmian. Pewne jest jednak, że "kształt łyżeczki" będzie dominował przy wielu elementach w środku. "Weźcie do ręki łyżeczkę, wbijcie ją delikatnie np. w kulkę lodów i nabierzcie jednym ruchem trochę lodów na czubek. Kształt, który powstanie, nazywamy kształtem łyżeczki". Najlepiej ten zabieg stylistyczny widać na obiciu drzwi - trik stwarza złudzenie, że wnetrze jest większe i dobrze komponuje się z obłościami deski rozdzielczej. W efekcie ten, kto siedzi w nowej Micrze, ma wystarczającą ilość miejsca, ale wrażenie jest takie, jakby miał go znacznie więcej. "Nie musimy już montować tysiąca przycisków, by wnętrze auta było interesujące" - wyjaśnia Reitz. Rzeczywiście przycisków i pokręteł na pokładzie jest znacznie mniej niż bywało dotychczas. Niestety, niektóre materiały wykończeniowe z pewnością nie wygrają konfrontacji z kosztami i zostaną zastąpione tańszymi, ale nie jest wykluczone, że w opcji będziemy mieli jednak możliwość wyboru odpowiedniej kolorystyki materiałów. Carlos Ghosn ma więc powody do radości. Nową Micrą Nissan udowadnia, że ma odwagę mówić językiem formy. I jest na dobrej drodze, by tę umiejętność kultywować...
Galeria zdjęć
Kolejny stopień ewolucji
Kolejny stopień ewolucji
Kolejny stopień ewolucji