Dynamicznie, choć niezbyt nowatorsko ukształtowana, z dużymi, gładkimi powierzchniami, zamaszystą linią dachu, daleko na maskę sięgającą przednią szybą i skośnymi "oczami" druga generacja Previi wyrusza w tym roku na podbój europejskich rynków. Jej głównymi konkurentami będą pojazdy typu Chrysler Voyager, Renault Espace, VW Sharan i Ford Galaxy.Także pod względem technicznym japoński van nie szokuje rewolucyjnością pomysłów. I dobrze. Japończycy stawiają raczej na wypróbowane, szeroko stosowane rozwiązania. Dlatego Toyota zrezygnowała z umieszczonego pod podłogą silnika i napędu na tylne koła. Silnik - do wyboru są dwie jednostki benzynowe: 3,0-litrowy V6 o mocy 220 KM lub czterocylindrowy 160-konny o pojemności skokowej 2,4 l - umieszczony jest teraz konwencjonalnie z przodu, a napęd przekazywany na przednie koła.Taki układ przynieść ma użytkownikowi dwie istotne korzyści. Mimo prawie nie zmienionych wymiarów zewnętrznych (długość 4,75 m) we wnętrzu zapanuje zdecydowanie większa przestronność. Chodzi zwłaszcza o wysokość. Podróżni, których na pokładzie Previi może być nawet ośmiu (standardowo siedmiu), będą mieli więcej przestrzeni nad głową, ponieważ fotele udało się obniżyć o maksymalnie 5 cm.Kosmiczny design daje o sobie znać przede wszystkim we wnętrzu. Duże drzwi przesuwane po obu stronach ułatwiają dostęp pasażerów do drugiego i trzeciego rzędu siedzeń. Zgodnie z duchem czasu urządzenie wnętrza oferuje duże możliwości różnorodnego kształtowania. Fotele można składać, przesuwać, wyjmować i kotwiczyć w różnych miejscach. Stoliki, schowki i uchwyty na napoje pozwalają "zorganizować" życie w podróży. Interesującym pomysłem, zaczerpniętym z wyposażenia statków powietrznych są podnóżki. Mają one zapewnić komfort jak w samolotowej pierwszej klasie.Ponadto Toyota oferuje szeroki pakiet elementów zwiększających bezpieczeństwo, elektroniczne układy wspomagające jazdę (ESP, kontrola trakcji, ewentualnie napęd na cztery koła) i szlachetne warianty wyposażeniowe.Gdyby Japończycy zdecydowali się na eksport nowej Previi do Polski, pojazd mógłby trafić na nasz rynek około połowy roku. Dotychczas jednak nie zapadła ostateczna decyzja na ten temat.