Podczas pierwszej wyprawy w 2008 roku motocykliści z Motogryfa dojechali do Irkucka (odległego o ponad 6000 km od Siedlec). Teraz obrali to miasto na miejsce startu drugiej ekspedycji. Przed nimi było ponad 5500 km drogi do Magadanu, z którego można potem rozpocząć podbój Czukotki (kolejne 2400 km przez tajgę). Droga to jednak w azjatyckiej części Rosji pojęcie względne. Odcinek 1000 km z Irkucka do Czyty przejechali po asfalcie.
Za Czytą skończył się asfalt, a zaczęła droga z kruszywa (wydobywanego metodą odkrywkową) i szutrowa. I tak aż do okolic Jakucka, a następnie Magadanu. Dopiero 100 km przed obydwoma miastami zaczynał się asfalt – niestety, tylko pozorne wytchnienie dla motocyklistów. Liczne dziury wymagały od prowadzących stałej uwagi i koncentracji. Drogi z kruszywa i szutrowe to także wyzwanie dla podróżujących motocyklami. Szlak za Czytą w stronę Jakucka to miejscami wysoko położony nasyp bardzo miałkiego materiału.
Jazda po nim przypomina poruszanie się po cemencie. Pyli się tak bardzo, że nie widać nie tylko innych użytkowników dróg, lecz także samej trasy! Widoczność ograniczają wielkie ciężarówki z kopalni odkrywkowych, które wzbudzają tumany kurzu. W warunkach tak ograniczonej widoczności bardzo łatwo o wypadek. W czasie podróży zdarzały się też liczne odcinki, na których nie było żadnych dróg! Jedzie się wówczas prosto przez wyżyny i najważniejszym wyzwaniem jest pokonywanie rzek.
W trakcie podróży motocykliści doliczyli się aż 180 rzek przekraczanych zaledwie w ciągu 3 dni. By zabezpieczyć się przed utopieniem motocykli, większość brodów najpierw pokonywano pieszo, gdyż z brzegu niełatwo było ocenić rzeczywistą głębokość.
Tam, gdzie nie ma dróg, nie wszędzie dało się przejechać motocyklem. Na Czukotce, wzdłuż rzeki Kołymy, tajga jest tak gęsta, że nawet człowiek ma problem z wejściem zaledwie kilka metrów w głąb lasu. W takich warunkach pozostało jedynie przepłynąć barką rzeczną (1000 km) do szlaku z Bilibino, który prowadzi do portu Egwekinot. Stamtąd pozostało zaledwie 340 km morskiej trasy (jazda wzdłuż wybrzeża nie wchodziła w rachubę ze względu na niedostępny teren), którą statek pokonał w 18 godzin.
Cała ekipa mile wspomina Rosję i jej mieszkańców. Wszyscy zgodnie zapewniają, że tak bezinteresownych i wspaniałych ludzi nigdzie indziej nie spotkali.