Kilka miesięcy później, w styczniu 2005 roku, na salonie w Detroit zadebiutował pierwszy Lexus LF-A. Pomimo tego, że oficjalnie nie było szansy na produkcję seryjną takiego modelu, nikt w to za bardzo nie wierzył. Dlaczego? Kilka tygodni po salonie na niemieckim torze znowu kręciły się zamaskowane auta, które bardzo przypominały prototyp z Detroit. Lexus wciąż jednak zaprzeczał, że pracuje nad takim modelem.
W styczniu 2007 roku na tym samym, co dwa lata wcześnie salonie zadebiutował kolejny prototyp LF-A. Od poprzednika różnił się bardziej aerodynamicznym i bardziej agresywnym przodem oraz lepiej wykończonym, gotowym do produkcji wnętrzem. Zanim jednak auto trafiło do produkcji, w grudniu 2007 roku ustanowiło swój rekord na torze Nurburgring (7:24 min) i wróciło na deski kreślarskie. Styliści mieli najwyraźniej sporo pracy, bo w marcu, na Konkursie Elegancji w Pebble Beach, zaprezentowany został LF-A Cabrio. Kto wie, może w przyszłości i taki model wejdzie do produkcji?
23 października wystartowała produkcja LF-A w wersji coupé. Tygodniowo ma powstawać pięć egzemplarzy tego 580-konnego supersamochodu. Ale dlaczego musieliśmy tyle na ten model czekać?
Japończycy to perfekcjoniści, więc musieli wszystko dopracować i dopiąć na ostatni guzik. Ponadto postawili sobie bardzo ambitny cel i nie tylko stworzyli nowy materiał, z którego zbudowano LF-A (wzmocnione plastikiem włókno węglowe), ale także od nowa zaprojektowali dziesięciocylindrowy silnik. W pewnym momencie prace nad autem miały być zawieszone w związku z brakiem sukcesów Toyoty w Formule 1. Chodzi o to, że Lexus LF-A miał się pojawić w momencie, gdy Toyota stanie na podium tej prestiżowej imprezy sportowej. Byłby to swego rodzaju prezent Toyoty za swoje wyścigowe sukcesy. Nic tego nie wyszło, ale na szczęście pomysłu na supersamochód Japończycy nie odłożyli na półkę.
Czym więc różnią się prototypowe LF-A od seryjnego? Mają nieco inny przód i… to właściwie wszystko. Dobrze, że pozostały misterne i niepowtarzalne wloty powietrza w okolicy bocznych szyb oraz pod tylnymi światłami. Podobają nam się także trzy wydechy umieszczone w bardzo oryginalny sposób. Warto było czekać na tego Lexusa i dobrze, że tak bardzo przypomina on prototypy, które go od tylu lat zapowiadały.