W kabinie widać wpływy niemieckich inżynierów. Podobnie jak w Audi i BMW, pokładową elektronikę można obsługiwać za pomocą jednego pokrętła umieszczonego na konsoli środkowej, a podstawowe informacje pokazywane są na dużym, centralnym wyświetlaczu. Dzięki większemu rozstawowi osi i kół miejsca w środku nowego Lexusa jest więcej niż w poprzedniku. Widoczność do tyłu nadal pozostaje trochę ograniczona. Przydatne rozwiązanie to oferowana w opcji tylna kamera cofania.
Wyposażenie i jakość bez zarzutu – w standardzie m.in. ESP i 10 poduszek powietrznych. Największa atrakcja modelu to oczywiście układ napędowy. Składa się on z silnika benzynowego 3.5 V6/249 KM oraz dwóch elektrycznych, dzięki którym moc całkowita wzrasta do 299 KM. Nowe elektromagnetyczne sprzęgło kontroluje rozdział momentu i w trybie benzynowym przekazuje go więcej na koła tylne. Wszystko niezauważalnie dla użytkownika. A spalanie? 450h waży 2190 kg, czyli o 135 kg więcej niż wersja benzynowa 350. Ta ostatnia zużywa 11,2 l/100 km, a hybryda zadowala się tylko 6,5 l. Imponujące, nieprawdaż?
To nam się podobaZużycie paliwa. Wstępne dane producenta wyglądają obiecująco.Tego nam brakujeLekkości podczas jazdy i lepszej widoczności z miejsca kierowcy.To nas zaskoczyłoTechnologia. Wiele ciekawych rozwiązań i ich bezproblemowa obsługa.
PODSUMOWANIELexus wybiera właściwą drogę. Zamiast diesla Japończycy proponują bardzo dobry układ hybrydowy. Jak skuteczna jest to strategia, wystarczy spojrzeć na poprzednika. Nowy model ma spalać aż o 1,5 l mniej benzyny, co stanowi absolutny rekord w tej klasie samochodów.