Na Buicka decydują się ci klienci, którzy prowadzą wygodne życie, nie muszą się martwić o pieniądze i potrzebują auta z wyższej półki, ale nie chcą, by ich auto było tak ostentacyjne jak Cadillac czy modele europejskich producentów. Ot, Buick to taki skromny luksus. Inaczej jest w Chinach, Tajwanie i Katarze, gdzie Buick traktowany jest jako marka z najwyższej półki. Cóż, co kraj, to obyczaj.
Lucerne to flagowa limuzyna amerykańskiej marki. Auto pojawiło się na rynku cztery lata temu i, co ciekawe, zastąpiło aż trzy modele w ofercie – Park Avenue, LeSabre i Aurorę. Mimo tego, że z założenia Lucerne ma się nie rzucać w oczy, swoimi wymiarami (5,2 m długości, prawie 2 m szerokości) i designem (chromy, wielka chłodnica, 18-calowe koła) trudno mu pozostać niezauważonym. Ba, auto jest tak wielkie, że dostępne jest także w wersji 6-osobowej (po trzy osoby z przodu i z tyłu). Lucerne to typowy amerykański krążownik – wielki i wygodny, którym niespiesznie pokonujemy highwaye.Pod maską modelu Lucerne pracuje albo V-szóstka (3,9 l, 227 KM), albo V-ósemka (4,6 l, 292 KM). Niezależnie od silnika, moc przenoszona jest na tylne koła za pomocą 4-biegowego automatu (to prawdziwy oldschool w czasach 8-biegowych i dwusprzęgłowych przekładni).
Plusem auta jest bogate wyposażenie (m.in. adaptacyjne zawieszenie, wysokiej jakości sprzęt audio Harman Kardon, system ostrzegający przed niezamierzonym zjazdem z pasa ruchu czy inny, który ostrzega o autach znajdujących się w martwym polu). Minusem natomiast jest kiepska jakość wykonania i zbyt miękkie zawieszenie. Tej ostatniej słabości nie udało się nawet uniknąć w wersji Sport, która wyróżnia się, co za ironia, utwardzonym zawieszeniem, kilkoma sportowymi ozdobami nadwozia oraz wzmocnionym o 17 KM silnikiem V8.Lucerne to stateczna, prosta konstrukcyjnie i przede wszystkim komfortowa limuzyna dla konserwatywnych przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej. Trzeba przyznać, że z tego powodu Lucerne ma pewien niezaprzeczalny urok.