I dlatego są tak niesamowite. Czyste są tylko w momencie, gdy wyjeżdżają z fabryki, a potem tarzają się w błocie, walczą z siłami natury, kopią kratery w ziemi i budują wszystko to, co jest nam niezbędne do wygodnego i bezpiecznego życia.
Wydaje mi się, że gdyby nie maszyny budowlane ze znaczkiem Volvo, to wciąż bylibyśmy w epoce kamienia łupanego i zastanawiali się, jak rozpalić ogień.
Już myślałem, że po ciężarówkach królujących w Europie i tych zdobywających przestrzenie Ameryki nic mnie tak nie zafascynuje. Myliłem się. Potem pojawił się Unimog, który też zasługuję na chwilę uwagi, a teraz jeszcze te żółte Volvo. Wow!