Polsko-austriacki duet zajął szóste miejsce w sobotnim wyścigu. Jeszcze lepszą pozycje - drugą wywalczył w niedzielnych zawodach.

Sobotni wyścig zgodnie z zapowiedziami przebiegał w trudnych, deszczowych warunkach. Zupełnie inna pogoda czekała na zawodników w niedzielę. Słońce, suchy asfalt to miłe zaskoczenie dla Michała. Zaraz po rozpoczęciu wyścigu wyprzedził jednego zawodnika. Kierowca jechał zgodnie z założeniami – spokojnym, równym tempem. Samochód prowadził się lepiej niż w sobotę, ale nadal był nerwowy, co uniemożliwiło wykorzystanie jego możliwości w 100%.Po ośmiu okrążeniach Ferrari z numerem 11 pojawiło się w boksie, a za kierownicą zasiadł Philipp Peter. Austriak próbował gonić lidera Marco Frezzę, ale ubiegłoroczny mistrz GT Open w
 kategorii GTS był w niedzielę nie do pokonania.Michał Broniszewski powiedział: Nieśmiało marzyliśmy o miejscu na podium i wierzyliśmy po cichu, że mamy szanse. Wynik w niedzielnym wyścigu to nagroda za ostatnie niepowodzenia, które mamy za sobą. Pomimo dobrego wyniku i sporej porcji punktów nie jestem do końca zadowolony z weekendu w Spa. Czeka nas wciąż wiele pracy, aby znaleźć optymalne ustawienia w różnych warunkach. W niedzielę samochód był nadal mocno nadsterowny, a tylne opony się przegrzewały. Przed kolejną rundą w Brands Hatch za 4 tygodnie chcemy zaliczyć przynajmniej jedną sesję testową. Mamy po tym weekendzie ogromną porcję danych, które musimy przeanalizować. Dziękuję bardzo wszystkim, którzy wraz ze mną wierzyli, że zła passa się kiedyś skończy i wspierali nas w trudnych chwilach. Teraz ze spokojem i optymizmem spoglądamy w przyszłość i czekamy na kolejne starty.