Firma wciąż nie wie, ile ma inkasować za ten oryginalny lakier, ale obiecuje, że na pewno weźmie za niego mniej niż „dzban złota”. To może filiżankę? Lakier jest interesujący.
Trudno powiedzieć, jaki ma kolor, bo zmienia się w zależności od kąta patrzenia i natężenia światła. Przypomina mi to nieco tuning albo auto przerobione z myślą o paradzie równości.
Nowy lakier jest trochę kiczowaty, odrobinę w stylu złotych supersamochodów z Dubaju, ale w związku z tym, że Mini jest, nie boję się tego powiedzieć, kiczowaty i pretensjonalny, wręcz bikiniarski, to taki lakier najzwyczajniej w świecie uchodzi mu na sucho.