"Prometeusz” miał być pierwotnie prequelem „Obcego. Ósmego pasażera Nostromo”. Ridley Scott pracował nad tym projektem w początkach lat dwutysięcznych wraz z przyjacielem Jamesem Cameronem. Plany pokrzyżowała im wówczas premiera filmu „Obcy kontra Predator” (2003). Uznawszy, że tego rodzaju filmowe krzyżówki genetyczne, w których spotykają się bohaterowie zupełnie innych opowieści, niszczą potencjał oryginalnej serii, Cameron zrezygnował. Natomiast Scott powrócił do „Prometeusza” po kilku latach, pracując nad scenariuszem z Jonem Spaihtsem. Nie był jednak zadowolony z rezultatu, zbyt bliskiego, jego zdaniem, wydarzeniom z „Obcego”. W 2010 roku do ekipy dołączył Damon Lindelof, który przepisał scenariusz Spaihtsa. Ta wersja odeszła daleko od oryginału, choć wciąż łączy ją z nim figura Obcego oraz szczątki kosmicznego statku, na które na początku swojej przygody trafia załoga „Obcego. Ósmego pasażera Nostromo”.

„Prometeusz” to pierwszy film science fiction Ridleya Scotta od czasu legendarnego „Łowcy androidów”. Spektakularne widowisko zrealizowane w technologii 3D stawia filozoficzne pytania o nasze początki i relację stwórcy z jego dziełem niezależnie od tego, czy dziełem owym jest człowiek, czy maszyna.

Jest 2089 rok. Grupka naukowców na czele z Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) i Charliem Hollowayem (Logan Marshall-Green) znajduje naskalne malowidła, które traktuje jak zaproszenie od tajemniczych istot pozaziemskich – być może naszych stworzycieli.

Potężna korporacja wykłada pieniądze na kosmiczną misję, która ma pozwolić naukowcom dotrzeć na narysowaną w jaskini planetę. Statkiem Prometeusz dowodzi zimna piękność Meredith Vickers (Charlize Theron), której asystuje android David (Michael Fassbender).

Na nieprzyjaznej planecie załoga Prometeusza spróbuje poznać tajemnicę naszego stworzenia i odpowiedzieć na pytanie, czy człowiek jest dzieckiem bożym, czy może tylko kosmicznym błędem? Ridley Scott sprawnie jak zawsze miesza metafizykę z horrorem, tworząc widowisko s.f. z rozmachem i wizualną urodą, przypominające „2001: Odyseję kosmiczną” Stanleya Kubricka.

Zdjęcia do filmu kręcone były w Europie – w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Szkocji i na Islandii, gdzie ekipa pracowała w cieniu czynnego wulkanu Hekla, a także w okolicach jednego z najwspanialszych europejskich wodospadów Dettifoss. . Opustoszałą, kamienną planetę, na którą przybywa ekipa Prometeusza, stworzono między innymi w jordańskiej dolinie Wadi Rum.

„Prometeusz” jest pierwszym filmem Ridleya Scotta nakręconym w 3D – w dużym stopniu z inspiracji przyjaciela Jamesa Camerona (podczas zdjęć wykorzystano zresztą opracowaną przez tegoż technologię, którą wynalazł na potrzeby „Avatara”). Scott, niesłychanie uwrażliwiony na wizualną stronę filmu, eksperymentował już z efektami komputerowymi („Gladiator”), ze sprzętem (scenę walk w „Helikopterze w ogniu” kręciło aż 11 kamer, by stworzyć wrażenie, że znaleźliśmy się w samym środku bitwy). W 3D, jak mówi, najbardziej fascynuje go efekt głębi, który pozwala widzom mieć poczucie, iż nie tyle oglądają poszczególne sceny, co w nich uczestniczą.

Tworząc „Obcego. Ósmego pasażera Nostromo”, Ridley Scott zaprosił do współpracy słynnego szwajcarskiego malarza H.R. Gigera. Giger pozostał jedną z ważnych inspiracji także podczas prac nad „Prometeuszem”.

Najnowszy Newsweek z filmem "Prometeusz" Foto: Auto Świat
Najnowszy Newsweek z filmem "Prometeusz"