Przez trzy dni podzieleni na trzy grupy (czerwoną, niebieską i żółtą) zawodnicy zmagali się z zadaniami przygotowanymi przez organizatorów. Każda grupa miała inny program na poszczególne dni. W trakcie zajęć "outdoorowych" drużyny musiały poznać działanie GPS-u, nauczyć się specjalistycznych węzłów i zakładania uprzęży alpinistycznej. Po teorii przyszedł czas na praktykę - przejazd kolejką tyrolską, zjazd na linie i wspinaczka przy użyciu fachowego sprzętu. Więcej emocji dostarczyły zajęcia w terenie, gdzie trzeba było popisać się umiejętnościami prowadzenia Jeepów, motorów enduro i czterokółek zwanych popularnie quadami. Te ostatnie okazały się pechowe dla Sebastiana Śladowskiego. Przy próbie podjazdu na wzniesienie quad wywrócił się i przygniótł naszego zawodnika. Na szczęście skończyło się na niegroźnych potłuczeniach. Uniemożliwiły mu one jednak kontynuowanie uczestnictwa w imprezie. Zajęcia na wodzie należały z pewnością do jednych z najbardziej atrakcyjnych. Najpierw podróż katamaranem kilka mil od brzegu, a potem zmagania z falami na pontonach. Po zajęciach chwila relaksu - nurkowanie w Morzu Śródziemnym i kąpiele słoneczne. Próby wodne miały przygotować zawodników do spływu rzeką Colorado. Tam w USA finaliści będą musieli pokonać 23 katarakty, z których kilka jest bardzo trudnych. Dzięki próbom na morzu nauczyli się, jak zachowywać się w sytuacjach ekstremalnych i w momencie wywrócenia pontonu. Wart podkreślenia jest fakt, że wszystkie aktywności odbywały się we wspaniałej atmosferze współpracy. Każdy wieczór kończył się wspólną zabawą przy ognisku. Z polskiej ekipy na finał do USA wyjadą Karolina Turska i Tomek Jakimowicz. Dla nich 1000-milowa przygoda z MAT nadal trwa. Karolina Turska, GrójecDla mnie rewelacja. Ja przez całe moje życie ostatnio wiedziałam, że coś musi się zmienić. Czułam to w środku, że czegoś potrzebuję i czegoś szukam. No i spadła mi gwiazdka z nieba. Dla mnie to była po prostu wspaniała przygoda i uprawianie sportu, które bardzo uwielbiam, zgodnie zresztą z moją profesją. Udział w MAT zmienił wiele na lepsze w moim życiu. Stałam się bardziej otwarta na ludzi i radość z życia. Potencjalnym uczestnikom polecam być po prostu sobą, tak jak ja starałam się robić w tej edycji. Nic na siłę. Trzeba chcieć i mieć do tego zapał, a to daje dużą gwarancję powodzenia. Jeśli chcesz coś zrobić, to nieważna jest np. siła czy sprawność. Jeśli jesteś w grupie i masz trochę wyobraźni, to można liczyć na siebie nawzajem. Odpowiednia doza optymizmu też zapewnia realizację wyznaczonych zadań. Na MAT wszyscy bardzo się polubili. Mam nadzieję, że przyjaźnie tu zawiązane utrzymają się i będą procentować w następnych latach. Mam tu na myśli zwłaszcza polskich uczestników, z którymi mam największe szanse na częste spotkania. Fajne było to, że ludzie z innych krajów byli równie wspaniali. Ja np. dostałam zaproszenie na przyjazd do Libanu.Sylwia Tańska, RybnikPrzede wszystkim cenię sobie to, że przyjechaliśmy tutaj i była to dla nas bardzo duża nagroda za wysiłek w Polsce. Mimo wszystko Drawsko dało nam popalić. Bardzo dobrą sprawą jest to, że był to międzynarodowy zlot tylu osób, z tylu krajów i o tak różnych charakterach. Mogliśmy się poznać, porozmawiać. Co najważniejsze, mamy adresy, co może zaowocować przyszłymi podróżami. Normalnie, przynajmniej ja, pewnie jeszcze przez długi czas nie poznałabym ludzi o tak zróżnicowanych kulturach i z tak różnych krajów, chyba się nawet troszeczkę dowartościowałam. No i oczywiście dużo zabawy, które dało nam Marlboro. Rzeczy, których nie mogliśmy do tej pory robić, zostały nam udostępnione i można naprawdę poznać siebie i swoje możliwości. Rady dla uczestników: powinni być sobą, tylko i wyłącznie sobą, bo to nie jest ważne, że np. nie masz siły w rękach i nie dasz rady podciągnąć się na linkach, trzeba próbować i trzeba się starać. Trzeba zacząć ufać drugiej osobie, bo to co ona mówi, może w pewnych momentach okazać się ważne. Kobiety nie powinny bać się udziału w MAT. Co prawda są słabsze fizycznie, ale dzięki temu czasami im się trochę folguje. Poza tym panowie są na tyle szarmanccy, że starają się pomóc. Monika Kurek, PecnaPoznałam granice swoich możliwości. Poznałam lepiej siebie i wiem, że wielu rzeczy można dokonać. Udział w MAT dał mi nowe znajomości, nowe przyjaźnie. Była to przede wszystkim wielka przygoda i wspaniale spędzony czas. Muszę przyznać, że na początku w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że jest to tak fajna impreza, tzn. przygoda i niesamowite przeżycia. Na polskim finale w Drawsku było super, a tu na Cyprze jeszcze lepiej. Poznałam tylu ludzi z otwartymi sercami, którzy w każdej chwili gotowi byli mi przyjść z pomocą, i jest to coś niesamowitego. Było tu wiele osób, które starały się podnieść moją samoocenę i pomóc inaczej spojrzeć na świat. Wiem, że teraz czuję się lepiej czy może nawet lepsza, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że mam kilka niedociągnięć, które trzeba poprawić. Atmosfera na MAT jest niepowtarzalna. Ludzie są tak otwarci, nikt na nikogo nie patrzy krzywo, a wszyscy odnoszą się do siebie z ogromną sympatią. Jest to impreza dla ludzi, którzy chcą poznać się nawzajem, są otwarci na innych, po prostu super. To ekstremalna zabawa, wspaniałe przeżycia i przygoda. Przyszłym uczestnikom radzę być sobą. Trzeba być medialnym i pokazać, na co kogo stać, nie odgrywać żadnych śmiesznych ról przed nikim.Tomek Jakimowicz, JózefówCała impreza Marlboro Adventure Team jest niesamowitym przeżyciem, jest zupełnie czymś innym od tego, co możemy zorganizować sobie sami. Wielka przygoda, dużo nowych znajomych, dużo przyjaźni, a przede wszystkim można poznać nowe kultury. Niesamowici ludzie, niesamowite to, co tutaj robimy, czyli możemy się sprawdzić w tym, czego w życiu nie robiliśmy i pewnie byśmy nie zrobili gdyby nie Marlboro. Dla mnie najbardziej fascynujące były aktywności off-roadowe: jazda na quadach, Jeepami. Pierwszy raz w życiu jeździłem Jeepem po górach, i to na mnie zrobiło naprawdę wielkie wrażenie. Muszę przyznać, że były momenty, kiedy naprawdę się bałem, zastanawiałem się, czy to co robimy jest do końca bezpieczne. Instruktorzy, którzy nam towarzyszyli, to ludzie potrafiący zrobić wszystko profesjonalnie i na bardzo wysokim poziomie, zresztą nie tylko tutaj, bo również na polskich eliminacjach. Nigdy nie uważałem siebie pod żadnym kątem za sportowca, nie uznawałem, że mogę robić coś lepiej niż inni, i to że akurat mogłem wziąć udział w imprezie i okazało się, że jednak coś potrafię, że w jakiś sposób mogę się wykazać i inni to widzą i potrafią docenić, to naprawdę wielka sprawa. Podsumowując można stwierdzić, że MAT to świetna zabawa, wspaniali ludzie i duża radość.Sebastian Śladowski, Dąbrowa GórniczaOgólnie bardzo fajna impreza, było na czym zawiesić oko, było można się pobawić, zrobić coś ze sobą. Na pewno człowiek się nie nudził. Niesamowita atmosfera. Spotkało się wiele kultur, wiele religii. Już samo to spowodowało, że ludzie zaczęli do siebie inaczej podchodzić już na początku. Ktoś zaczął śpiewać swoje piosenki, inna drużyna swoje, ale okazało się, że jednak MAT jednoczy ludzi, i w pewnym momencie wszyscy śpiewali już to samo i bawili się bardzo fajnie. Nie było żadnych spięć pomiędzy teamami z różnych krajów. Udział w Marlboro dał mi dużo satysfakcji, że mogłem w czymś takim się znaleźć i nawet nie spodziewałem się, że tak strasznie mi się to spodoba. Nigdy nie uczestniczyłem wcześniej w żadnych ekstremalnych sportach. Może to do końca nie są sporty ekstremalne, ale na pewno przedsionek tego wszystkiego. To jest dla ludzi którzy dopiero zaczynają, nie ma tutaj zawodowców. Daje to niezapomniane przeżycia, niezapomniane chwile. Fakt, że trzeba tu mieć kondycję, która przydaje się przy większości aktywności. Mnie się wydaje, że już samo to, że ktoś się zakwalifikował na MAT, powoduje to, że człowiek ten jedzie tam z otwartym umysłem i otwartym sercem. Za rok będę startował jeszcze raz.Jakub Zwoliński, PoznańJest to świetna zabawa, szansa dla każdego na rozpoczęcie przygody związanej z off-roadem, wspinaczką i szeroko rozumianym outdoorem. Tu stawiają na to, by każdego nauczyć wielu rzeczy od podstaw, niezależnie od tego, w czym jest dobry, może po Marlboro mieć dużo większe pojęcie o tych wszystkich zajęciach i aktywnościach. Można odkryć w sobie pewien potencjał. MAT nie jest nastawiony na udział kierowców rajdowych czy mistrzów wspinaczki lub motocrossu, ale przeciętnych ludzi, którzy chcą spróbować przygody i to jest dla nich świetna szansa. Tu poznaliśmy wielu nowych ludzi, nawiązaliśmy mnóstwo kontaktów, które mogą procentować w przyszłości. Marlboro daje szansę poznania osób myślących podobnie, z całego świata, na które z pewnością będzie można liczyć. Wspaniała jest atmosfera w trakcie rywalizacji. Wpływ na to miał już wstępny dobór nastawiony na ludzi otwartych, przez co każdy moment, kiedy byliśmy razem, wyglądał zupełnie inaczej niż w przypadkowej grupie. Każdemu polecam wzięcie udziału w tej imprezie, bo jest to doskonała zabawa i ogromna możliwość przeżycia i nauczenia się czegoś nowego. Rady dla uczestników: nauczyć się dobrze pracować w grupie, nie poddawać się i dobrze się bawić.
Galeria zdjęć
Niepowtarzalny zespół
Niepowtarzalny zespół