Logo
WiadomościAktualnościNiespodzianka w baku

Niespodzianka w baku

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

W ostatnim czasie, według "Kfz - Betrieb", do warsztatów we Frankfurcie nad Odrą i okolicach przyjeżdża coraz więcej kierowców mających problemy z uruchomieniem samochodu po zatankowaniu w Polsce. Niemieccy dziennikarze upatrują źródeł tych kłopotów w złej jakości polskich paliw.

Z pytaniem o jakość paliw zwróciliśmy się do koncernów sprzedających benzynę i olej napędowy na terenie naszego kraju. Wszystkie zapewniły nas, że pochodzące od nich paliwa są najwyższej klasy, a jakość należy do głównych priorytetów w strategii firmy. Jednakże zanim produkt trafi do baku samochodu, przechodzi kilka etapów: jest składowany, transportowany do hurtowni, potem na stację, leży na samej stacji. Na każdym z tych etapów można, teoretycznie, benzynę "ochrzcić", a olej napędowy zmieszać z opałowym. Po co? Żeby więcej zarobić. Inspekcja handlowa przeprowadziła w drugim kwartale 1999 roku kontrolę 162 stacji: 127 obiektów prywatnych, 16 z logo CPN, 13 należących do Aralu, BP, Shell, Statoil i Texaco (tego ostatniego już w Polsce nie ma), 3 stacje PKS oraz 3 placówki GS. Stacje te znajdowały się przede wszystkim przy szosach lokalnych oraz w miastach powiatowych i gminnych.Spośród 650 skontrolowanych dystrybutorów 46 wydawało mniej paliwa (od 0,3 do 17,5 proc.) w stosunku do wskazań licznika. Jeśli chodzi o jakość..."Chrzciny"Ze względu na wysokie koszty badań laboratoryjnych inspekcja handlowa zbadała właściwości oferowanego paliwa tylko w 1 stacji w Kalsku (woj. lubuskie). Ustalono, że dwa zbiorniki z olejem napędowym i czymś określanym przez właściciela jako "nafta" obsługiwane były przez jeden dystrybutor. Analiza chemiczna wykazała, że olej napędowy nie odpowiadał normom technologicznym, miał nieprawidłową lepkość i niewłaściwe parametry temperatury zapłonu. Z kolei "nafta" okazała się niskooktanową benzyną o dużej, nie odpowiadającej żadnym normom zawartości siarki. Zdaniem inspekcji był to jawny dowód celowego fałszowania paliwa dla uzyskania zysku. Tak się bowiem składa, że niskooktanowa, nienormatywna benzyna jest tańsza od oleju napędowego.Najczęściej fałszuje sie olej napędowy. Co istotne, w mocy prawa. W ubiegłym roku pojawiło się tzw. paliwo rolnicze, które było mieszanką oleju napędowego i opałowego. Władze uznały, że mieszanka taka może być sprzedawana pod odpowiednią nazwą. Bywało jednak, że owa mieszanka trafiała do dystrybutorów z literkami "ON". Traktorowi było to obojętne, ale na silnik TDI działało niczym arszenik na organizm ludzki.Ile było takich przypadków? Oficjalnie o żadnym, poza wymienionym w raporcie, nie dowiedzieliśmy się. Wielu czytelników dzwoniło jednak do nas z problemami, które występowały w ich autach zaraz po tankowaniu. Wiadomo więc, że "chrzczenie" się zdarza. Jak często?Koncernom zależy na dobrym imieniu, więc przeprowadzają kontrole swego paliwa. Mimo to zawsze pozostaje luka, przez którą nieuczciwy sprzedawca może się przemknąć. Nie jest jednak ona szersza niż w Niemczech. Możliwości są niemal takie same. W jednym"Kfz - Betrieb" ma jednak rację. Zachodnie koncerny prowadzące u nas stacje paliw nisko oceniają benzynę wysokooktanową polskiej produkcji. Znaczną jej część sprowadzają z zagranicy. Owa niska jakość nie jest jednak taka, że samochody stają.AntidotumJeśli zdarzy się nam, iż po opuszczeniu stacji benzynowej auto zaczyna się dławić, trudniej nim przyspieszyć itp., może to oznaczać, że do zbiornika zamiast gatunkowego paliwa wlaliśmy małowartościową ciecz. W takiej sytuacji, gdy w baku pozostało jeszcze trochę miejsca, najlepiej dolać paliwa na innej stacji, by zmniejszć proporcje zawartości wody lub innego fałszującego czynnika wobec paliwa. Jeśli nie ma w zbiorniku miejsca, pozostaje jedynie pogodzenie się z losem, a w przypadku gdy samochód odmawia posłuszeństwa, wezwanie pomocy drogowej. Można też próbować spuścić benzynę z baku. Nie wolno jednak opróżnić zbiornika pośredniego przy wtrysku. BezkarnośćW przypadku niespodzianki w zbiorniku paliwa należy liczyć się z poniesieniem wszelkich kosztów naprawy, gdyż dochodzenie odszkodowania od nieuczciwej stacji jest bardzo trudne. Udowodnienie winy stacji jest realne tylko wtedy, jeśli samochodem nie wyjedziemy poza jej obszar, będziemy mieć niezależnego świadka, który potwierdzi, że do chwili tankowania silnik pracował dobrze, i wreszcie uda się ściągnąć kontrolę na tyle szybko, żeby fałszywe paliwo znajdowało się jeszcze w cysternie na nieuczciwej stacji. W każdym innym przypadku łatwiejsza jest obrona stacji, która może nam zarzucić, że sami dolaliśmy czegoś do zbiornika albo że nasz samochód źle działał już długo przed tankowaniem.Jedno jest natomiast pewne. Okazja czyni złodzieja. Ilu zaś ich jest? Na pewno nie tylu, by niemiecki magazyn musiał drżeć o kilkadziesiąt milionów kierowców mieszkających na zachód od Odry. Tym bardziej nie mają się o co martwić Niemcy odwiedzający nasz kraj.Krzysztof KoniuszewskiJacek Wróblewski

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: