Zaczyna się od dwuznacznych żartów, muśnięcia ręki, włosów, poprawiania pasa na wysokości biustu. Później jest zaproszenie na kawę, czułe smsy, a na końcu sex. Z kolejną kursantką, sytuacja zaczyna się od nowa…

- Co tu dużo mówić… Prowadzą burdel na kółkach. Nie ta, to następna. Normą jest proponowanie numerka na tylnym siedzeniu, w hotelu czy specjalnie wynajętym mieszkaniu. Nieważne, czy są stanu wolnego, czy mają rodziny. Liczy się tylko dobra zabawa - twierdzi Katarzyna, którą mąż instruktor zdradzał z kursantkami.

- Z instruktorem może wytrzymać tylko kobieta, która jest naprawdę wyrozumiała. Ciągłe telefony od kursantek, smsy, a nawet MMSy z nagimi zdjęciami, to norma. Instruktorzy liczą tylko na szybki sex i dobrą zabawę. Są na tyle bezczelni, że składają się na czynsz i wynajmują mieszkania, by tam spotykać się z kursantkami. Wiem od męża. On nie tracił pieniędzy na takie głupoty. Załatwiał wszystko na tyłach samochodu. Zjeżdżał za miasto i zabawiał się z kursantkami. Skąd wiem? Śledziłam go pożyczonym od znajomej samochodem i przyłapałam na gorącym uczynku. Byłam w szóstym miesiącu ciąży. Zostawiłam drania - dodaje Katarzyna.

Mają oko na kursantki

Pięknym, młodym kursantkom czasem trudno się oprzeć. Większość instruktorów skupia się na nauce, ale są wśród nich i tacy, którzy szukają przygody. A w ich zawodzie o taką nietrudno. O przekraczanie granic instruktorzy oskarżają kursantki, a kursantki instruktorów. Jak zawsze w takich przypadkach wina leży po obu stronach.

- Umalowane, przychodzą w wysokich obcasach, krótkich spódniczkach albo szortach, no i wiadomo, jak usiądzie to jeszcze bardziej to się podwija. Kuszą, oj kuszą - mówi jeden z instruktorów.

Jak przyznaje, dziewczyny same oczekują zainteresowania, zwłaszcza jeśli instruktor jest młody i przystojny.

- Znam przypadek, kiedy żonaty i mający dwójkę dzieci chłopak, stracił przez kursantkę wszystko. Do niczego nie doszło, ale tak go kusiła, tak dręczyła telefonami, wysyłała anonimy do żony, opisując co robią w samochodzie, że żona po prostu tego nie wytrzymała. Tym bardziej, że to był związek kursantki z instruktorem - dodaje.

- Słyszałem też o instruktorze, który prowadzi ranking tego, ile dziewczyn zaliczy. Jest singlem, to sobie pozwala. Młode dziewczyny myślą, że to miłość życia, a on się nimi bawi. Z nową kursantką, ma nową przygodę. Nic jednak na siłę. Żaden instruktor nie ryzykuje utratą stanowiska za molestowanie. Jeśli dziewczyna wyraża chęć, to korzystają - mówi.

Innego zdania jest Natalia, która kurs odbywała rok temu. Na jednym z forum skarżyła się na nachalność instruktora.

- Zbereźne żarty były na porządku dziennym. Facet nie znał umiaru. Klepał po tyłku, poganiając, by szybciej wskakiwało się do samochodu, a w trakcie jazdy łapał za kolano. Bałam się zmienić instruktora, bo myślałam, że stracę pieniądze wpłacone za kurs. W końcu jednak poszłam na skargę do właściciela szkoły. Na szczęście zmienili mi instruktora - opowiada.

Nic na siłę

Na forach internetowych kursantki narzekają na nachalność i bezpośredniość instruktorów. Niektóre dają się wplątać w romans, bo boją się utraty wpłaconych już za kurs pieniędzy, inne na propozycje przystają, bo również szukają przygody. Marcin, który kurs odbywał u instruktora słynącego ze słabości do kobiet, twierdzi, że nic nie dzieje się bez zgody kursantek. A jeśli którejś nie podoba się podejście instruktora, zawsze może poprosić o jego zmianę.

- Jest u nas taka jedna szkoła, do której nigdy nie posyła się swoich kobiet. Krążą opinie, że instruktorzy nie popuszczą żadnej i miałem okazję się o tym przekonać. Miasto, w którym zdaje się egzamin oddalone jest od mojego o jakieś 20 km. Jak jeździ się poćwiczyć tam jazdę, to instruktorzy pakują trzech kursantów, żeby nie tracić kasy na paliwo i czasu na dojazdy. Akurat była moja kolej za kółkiem, podjeżdżamy na przystanek, żeby zgarnąć jeszcze jedną osobę. Okazało się, że to młoda, na oko 19-letnia dziewczyna w bardzo krótkiej spódniczce i dużym dekoltem. Podkreślę, że miała czym oddychać. Instruktor wywalił mnie na tylne siedzenie i kazał dziewczynie prowadzić. Cały czas łapał ją za kolano, tłumacząc, żeby nie bała się dociskać hamulca, muskał jej włosy, mówiąc, że poprawia ułożenie jej głowy na zagłówku, łapał za piersi, tłumacząc, że ma źle ułożony pas bezpieczeństwa. Wyglądało to jak gra wstępna.

Jak dojechaliśmy do miasta, wyrzucił mnie, mówiąc, żebym się czymś zajął, bo teraz koleżanka musi sobie w spokoju pojeździć. Jak wrócili, widać, że było coś na rzeczy. A na tyle leżała zużyta prezerwatywa, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Faktem jest jednak, że dziewczyna sama tego chciała. Ubrała się seksownie i widać była zadowolona z zalotów instruktora - opowiada Marcin.