Logo
WiadomościAktualnościOżywianie legendy

Ożywianie legendy

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Młodsi Czytelnicy mają prawo tego nie pamiętać, ale ten utytułowany bawarski producent samochodów i motocykli miał niegdyś zupełnie inną renomę niż dziś. Aut dla prezesów jeszcze nawet nie planowano, specjalnością zaś na skalę światową były pojazdy wielkości dzisiejszych kompaktowych sedanów.

Ożywianie legendy
Zobacz galerię (4)
Auto Świat
Ożywianie legendy

Seria 1600, bo o niej mowa, zapoczątkowała to, z czym dzisiaj utożsamia się każde BMW.W prostej linii potomek modelu 1600 to dzisiejsza "trójka", choć jest ona sporo większa od historycznego protoplasty. Dlatego Bawarczycy przymierzają się do produkcji niewielkiego auta o wyjątkowym charakterze, określanego w wypowiedziach prasowych jako "seria 1". Stąd też ogromne zainteresowanie zaprezentowanym na salonie genewskim prototypem oznaczonym symbolem CS1. Ten wyjątkowo awangardowo zaprojektowany concept car był zresztą przedstawiany przez szefów BMW jako "wyraz kierunku designerskiego, w którym zmierza BMW podczas planowania małego modelu". Czyli: ewidentnie tylko prototyp. Ale... To studium ma aż nadto cech, które sprawiają, iż jest rozpoznawane natychmiast jako dziecko nowej linii stylistycznej BMW, doskonale spełniające wszystkie założenia designerskie: ogromne podobieństwo rodzinne w połączeniu z absolutnie indywidualnym charakterem i linią.Nieomylnie rodzinne (wciąż w rozumieniu nowego trendu) są: kształt i rodzaj reflektorów, ukształtowanie przedniego pasa i "nerek", a także idea funkcjonalności kokpitu i sterowania autem, a więc znany z modelu 7 sterownik iDrive i zautomatyzowana skrzynia biegów ze sterowaniem łopatkami pod kierownicą.Natomiast cała reszta auta jest zgodna z zastrzeżeniem, że od teraz każdy kolejny model będzie zupełnie odrębny stylistycznie. Auto ma niespotykaną formę, ostatni raz tego typu przetłoczenia na burtach i błotnikach widziano w Fordzie Cortinie z roku 1962 - choć trzeba przyznać, że również "1600" miała podobny akcent w formie chromowanej listwy biegnącej od przedniego kierunkowskazu do tylnej lampy.Niemniej pierwsze wrażenie, jakie robi na obserwatorze ta karoseria, to kombinacja ciężkich powierzchni i nie do końca uzasadnionych formalnie kantów. Nawet gigantyczne przecież, 18-calowe felgi wydają się w tym nadwoziu filigranowe. Impresję tę podkreślają dodatkowo zbyt duże przednie reflektory, jakby przełożone z innego, o wiele większego auta (w domyśle - wiadomo - z "siódemki"). Ogólnie: design równie ciekawy, co nieharmonijny.Zupełnie inaczej jest z wnętrzem. 4-osobowy kabriolet został "umeblowany" z tak niesamowitą lekkością i dbałością o każdy szczegół, że aż trudno uwierzyć, iż kabinę robiono właśnie do tego auta. Najwyższej jakości materiały połączone są tu z architektonicznymi łukami i krzywiznami, wszystkie elementy funkcjonalne opracowano w stylu przywodzącym na myśl superlekkie konstrukcje w typie budynku opery w australijskim Sydney. Podobnie jest z designem foteli, boczków drzwiowych i tunelu środkowego. Nie, nie oznacza to, by kokpit imponował jednolitością rysunku. Wręcz przeciwnie, upieranie się przy przełączniku iDrive (który w niewiarygodnym zupełnie tempie zbiera kolejnych wrogów na całym świecie) spowodowało, że obok cudownej kierownicy, pod kopulastymi daszkami deski rozdzielczej pojawił się zgrzyt: straszy tu klocowaty i nudny kawał aluminiowej blachy z pięcioma przyciskami w jadowicie pomarańczowym kolorze. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak nowa "jedynka" będzie trochę bardziej dopracowana i ujednolicona.Nie ma natomiast najmniejszych wątpliwości, że pod tym wszystkim kryje się prawdziwe BMW. Z doskonałymi własnościami jezdnymi, wzdłużnie ustawionym silnikiem z przodu i napędem na tylną oś. Na początek (oczywiście na razie mowa o prototypie) przewidywany jest tylko 115-konny silnik 1.8 z systemem Valvetronic (bez przepustnicy, jej funkcję przejmują zawory) w połączeniu z sekwencyjną skrzynią SMG.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: