Gwiazda Mercedesa, szachownica BMW i pierścienie Audi cieszą się szacunkiem, uznaniem i prestiżem. Modele tych marek to naturalny wybór, gdy potrzebujesz drogiej, dobrej i luksusowej limuzyny.
Wątpię, by ktokolwiek poważnie rozważał kupno aut innej marki. Nie ten prestiż, nie ten image, nie ten znaczek. Ale jesteśmy próżni! Jaka jest więc alternatywa dla niemieckich modeli?
Na miejscu piątym zestawienia najdziwniejszych luksusowych limuzyn mamy Renault VelSatisa. Przypomina vana, wyróżnia się ekstrawaganckim wyglądem i ma swój styl, który jednak nie przemawia do klientów szukających auta klasy wyższej. A szkoda.
Na miejscu czwartym zaparkowała Kia Opirus. Koszmarne połączenie Mercedesa, Jaguara, Bentleya i siły wyższe raczą wiedzieć, czego jeszcze. Brzydkie auto wyprodukowane przez firmę, która nie może się pochwalić ani gramem prestiżu.
Chyba nie dziwicie się, że Opirus nie odniósł sukcesu. Nie zdziwię się, gdy powiecie, że nigdy tego auta nie widzieliście…
Dojeżdżamy do podium. Na miejscu trzecim mości się Hyundai Equus. Ta firma ma ten sam problem, co Kia – jest totalnie pozbawiona prestiżu, więc tym bardziej na uwagę zasługuje fakt, że Equus to jeden z najbardziej przedłużonych samochodów świata.
Ktoś, kto uzna, że to lepszy wybór niż Mercedes czy Rolls-Royce i kupi ten okręt flagowy koreańskiego przemysłu motoryzacyjnego, zasługuje na wpis w Wikipedii w kategorii „Najbardziej fascynujące osobowości świata”.
Miejsce drugie – Nissan President
Cesarskie wyposażenie i cesarski wygląd, ale nazwa zupełnie niecesarska. Co nie zmienia faktu, że to jeden z najbardziej luksusowych i uznanych samochodów japońskich. Ale nie tak jak limuzyna, która bez wątpienia zasłużyła na miejsce pierwsze. Jaka?
Toyota Century
Produkowana jest bez większych zmian od 1967 roku i używana jest przede wszystkim przez urzędników państwowych. Kilka specjalnie przygotowanych egzemplarzy ma także rodzina cesarska. Century to limuzyna japońskich elit, totalny high-end japońskiej motoryzacji. Czy to nie fascynujące?!