• Od 1 czerwca pieszy wchodzący na przejście ma pierwszeństwo przed pojazdem
  • Pieszy nie ma jednak prawa wchodzić na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd
  • Świadome prowokowanie sytuacji kolizyjnych – czy to przez kierowcę, czy przez pieszego – jest wykroczeniem zagrożonym grzywną do 5 tys. zł. Jeśli w wyniku prowokacji dojdzie do wypadku, mamy do czynienia z przestępstwem
  • Powodowanie zagrożenia na drodze pod wpływem alkoholu – także przez wchodzenie bezpośrednio pod jadący pojazd – może skończyć się karą 30 dni aresztu
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Miejsce akcji: Kraków, ul. Pawia, przejście dla pieszych. Uczestnicy zdarzenia: kierujący samochodem (właściciel kamery) i osoba na wysepce – azylu dla pieszych pomiędzy dwiema częściami przejścia przez jezdnię. Statyści: inni piesi korzystający poprawnie z przejścia dla pieszych.

Na filmie widzimy kulturalne zatrzymanie się kierowcy przed przejściem: przechodzą ludzie, w tym starsza pani, przejeżdża rowerzysta, kierowca cierpliwie czeka. Na wysepce stoi w bezruchu miły człowiek oddalony wyraźnie od krawężnika, nie zamierza przechodzić. Auto niepewnie rusza, pieszy wykonuje nieznaczny ruch, ale wciąż czeka. Gdy auto rusza zdecydowanie, pieszy – również zdecydowanie – wchodzi na przejście tuż przed maskę samochodu. Widać, że czyni to z pełną premedytacją, to czysta złośliwość. W kierunku samochodu rzuca wiązkę przekleństw.

To coś więcej niż zwykłe wykroczenie popełnione w zbędnym pośpiechu czy przez nieuwagę: to świadome powodowanie zagrożenia, nieuzasadniona niczym agresja, bezsensowne tamowanie ruchu. Jeśli takie zachowanie nie zasługuje na surową ocenę sądu (upierałbym się, że mandat to nieodpowiednia kara w tym przypadku), to co zasługuje?

Pierwszeństwo pieszych już w chwili wchodzenia na przejście: prawo do prowokowania kierowców?

Zdecydowana większość pieszych rozsądnie korzysta z nowych przepisów – ostrożność jest wskazana, zwłaszcza że nigdy nie ma pewności, kto siedzi za kierownicą – i nie próbuje wchodzić pod jadący samochód, a także nie wykorzystuje swojej "przewagi" bez potrzeby. Przypomnijmy, przepis regulujący pierwszeństwo pieszych, który obowiązuje od 1 czerwca, brzmi:

Zmiana polega na tym, że wcześniej piesi na przejściu mieli pierwszeństwo przed samochodami na zasadzie: "kto pierwszy, ten lepszy": dopiero w chwili, gdy już byli na przejściu, mieli prawo liczyć na to, że samochody ustąpią im pierwszeństwa. Stojąc na krawężniku przejścia dla pieszych, piesi byli zobowiązani czekać na możliwość bezpiecznego wejścia na jezdnię. Obecnie ze strony kierowcy zasadne jest zatrzymanie się przed przejściem już w chwili, gdy widać, że ktoś na nie wchodzi lub zamierza wejść. Kierowca, zbliżając się do przejścia dla pieszych, powinien zwolnić – mówi o tym kolejny nowy przepis Kodeksu drogowego.

Zamiast jednak "uczciwie" korzystać z nowych przepisów, niektórzy piesi wykorzystują je albo do zabawy, albo do prowokowania kolizji. Wychodzą z założenia, że kierowca jest na straconej pozycji – i w tym punkcie mają rację. Być może niektórzy marzą o odszkodowaniu za potrącenie przez samochód.

Tyle, że przepisy czytane są przez takie osoby wybiórczo, bo wciąż zakazane jest wchodzenie pod jadący pojazd. Zwłaszcza zakazane jest świadome prowokowanie kierowców, powodowanie zatorów, kolizji i innych niebezpiecznych zdarzeń.

"Zabrania się:

1) wchodzenia na jezdnię:

a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,

b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;"

Kodeks wykroczeń: nie ma paragrafu na nieodpowiedzialnych i agresywnych pieszych?

Jeśli jakiegoś głupiego zachowania nie ma w taryfikatorze mandatów, to nie znaczy, że nie ma za to kary. W Kodeksie wykroczeń można znaleźć bardzo „pojemne” przepisy, które da się zastosować wobec wszelkiego rodzaju wybryków, jakie popełniają i niemądrzy kierowcy samochodów, i rowerzyści, i piesi. Mandat w sytuacji nieopisanej w taryfikatorze wynosi od 20 do 500 zł, jednak w sytuacjach wyjątkowych, a do takich właśnie należą wszelkie akty nieuzasadnionej agresji, policjant może i powinien skierować do sądu wniosek o ukaranie sprawcy. Maksymalna grzywna – jeśli nie doszło do wypadku – to 5 tys. zł. Przykład z Kodeksu wykroczeń:

Agresywni piesi na przejściu: bez wideorejestratora ani rusz!

Coraz więcej kierowców decyduje się na montaż wideorejestratorów w swoich samochodach, a liczne przykłady zwykłej głupoty i skrajnej agresji świadczą o tym, że to się może opłacać.

Nagranie może się przydać, gdy ktoś niesłusznie posądza nas o popełnienie wykroczenia, albo gdy nie możemy inaczej udowodnić, że nie jesteśmy sprawcami kolizji. Bywa też nieocenionym dowodem w sprawie, gdy na drodze dochodzi do konfliktu z agresywnym pieszym czy innym kierowcą. Bo jak inaczej udowodnić swoją niewinność, gdy mamy słowo przeciwko słowu, a przepisy faworyzują drugą stronę?

Wiedeorejestratory w najlepszych cenach - sprawdź, nasze propozycje