Radiowóz przewracając się na dach, uderzył w przydrożne drzewo. Na szczęście funkcjonariusze nie odnieśli poważnych obrażeń. Jacek J. trafił prosto do policyjnego aresztu.

Zdarzenie miało miejsce w nocy na ulicy Puławskiej w Warszawie. Funkcjonariusz ursynowskiego komisariatu i technik kryminalistyki mokotowskiej komendy wracali właśnie z zakończonych czynności. Nagle z dużą siłą w tył ich Volkswagena uderzył jadący w tym samym kierunku osobowy opel. Uderzenie było tak silne, że kierowca radiowozu nie miał szans na zapanowanie nad pojazdem.

Siła uderzenia zepchnęła policjantów na drugi pas ruchu. Samochód odbił się od krawężnika, i przewrócił się na dach. Po chwili z powrotem stanął na kołach. Opel natomiast zatrzymał się w miejscu, w którym uderzył w radiowóz. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 41-letek w chwili zderzenia z poprzedzającym go pojazdem przekroczył dozwoloną w tym miejscu prędkość o prawie 100 kilometrów.

Okazało się, że Oplem podróżowało trzech nietrzeźwych mężczyzn. U kierowcy samochodu, Jacka J. badanie wykazało prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Żadne wytłumaczenia nie są w stanie usprawiedliwić jego zachowania. Stracił już prawo jazdy, teraz stanie przed sądem, grozi mu kara nawet do 3 lat więzienia.

Na szczęście pasażer radiowozu nie odniósł żadnych obrażeń w wyniku wypadku. Kierowcy w chwili zderzenia złamał się fotel i policjant uderzył o niego głową. Z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu trafił do szpitala. Życiu uczestniczących w tym niebezpiecznym zdarzeniu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.

Źródło: KGP