Potem wyszło na jaw, że ilość benzyny i oleju napędowego na rynku jest wystarczająca, by pokryć zapotrzebowanie. Jeszcze później wszyscy zauważyli, że kursy walut europejskich z euro na czele niewiele odbiegają od notowanych w czasie, kiedy benzyna była znacznie tańsza. I wtedy ktoś zapytał, się, czemu płacimy tak drogo na stacjach. Natychmiast wszyscy przypomnieli sobie, co zrobił w zeszłym roku rząd Włoch, a chodziło o obniżkę akcyzy. No i wybuchło. Francja stanęła. Kiedy przedstawiciele Unii Europejskiej zażądali od Francji wyjaśnień i zapewnienia tranzytu przez ten kraj argumentując swe wystąpienie, że prawo europejskie jest w tym wypadku ponad krajowym, tylko rozwścieczyło to kierowców z Holandii, Anglii i Niemiec. Dołączyli do nich Norwegowie i Szwedzi. Lont tlący się przez kontynent musiał dotrzeć i do nas. Było to tylko kwestią czasu, bo spośród wszystkich krajów szczycących się wolnym rynkiem właśnie u nas paliwa podrożały w okresie ostatnich dwóch lat najbardziej.Rozmowy prowadzone między ministrem transportu i gospodarki wodnej oraz Zrzeszeniem Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce spełzły na niczym. Kierowcy zażądali na "dzień dobry" obniżki cen paliw o 20 groszy, a później dalszych ustępstw. Były to warunki nie do przyjęcia. Z drugiej strony rząd tłumaczył, że uczynił dużo dla obniżenia cen paliw poprzez likwidację ceł na ich import. To z kolei wzbudziło śmiech przewoźników, pomnych, że tydzień wcześniej rząd podniósł akcyzę dokładnie o tyle, ile wyniosła obniżka cła, co w sumie prowadziło do tego, iż na stacjach ceny nie uległy żadnym zmianom.Protest okazał się bardzo skromny. W dużych miastach nie odnotowano blokad. Przyczyniło się do tego ostrzeżenie policji, że zbyt wolna jazda bez uzasadnienia jest sprzeczna z przepisami. Na drodze Warszawa - Katowice zdarzyły się jednak utrudnienia. Momentami prędkość nie przekraczała 50 km\h. W sumie wypadliśmy jak na peryferie Europy przystało. Z pomocą w trudnej sytuacji przyszły notowania ropy. W dniu protestu paliwa z Płocka zaczęły tanieć i ceny wróciły do znośnego poziomu 3,25 zł za litr Pb95. Znośnego, czyli takiego, przy którym nikt jeszcze głośno nie protestuje. W Europie jednak nadal wrze i rządy idą na ustępstwa. Sukces zachodnich kierowców może zachęcić rodzimych przewoźników do ponowienia blokad, zwłaszcza że opłacalność transportu samochodowego, według przedstawicieli ZMPD w Polsce, stoi na poziomie minus 13 procent.
Po europejsku
Zaczęło się wszystko od krajów OPEC. Nagle okazało się, że państwa produkujące ropę wydobywają jej tyle ile w okresie, kiedy baryłka kosztowała 15 USD.